W poszukiwaniu panaceum - Jan Szczurek
Autor recenzji: Zbigniew Kresowaty
W POSZUKIWANIU PANACEUM NA PRAWDĘ
Kiedy krystalizuje się duchowo twórczy świat poety coraz więcej w nim dystansu do siebie i spraw pojęciowo artystycznych. Patrzeć na swoją drogę przez pryzmat pamięci dziecka i tak pozostać, można wiele nie rozumieć, ale też oznacza, że można bardzo wiele rozumieć. Tutaj mała dygresja: Pamiętam Antologię jaką wydał Jerzy Koperski – Leszin wraz ze Zbyszkiem Jerzyną (1987 – Warszawa), gdzie pomieścił młode roczniki poezji, które wstępują do literatury, a w słowie wstępnym napisane było intrygancko, że poeta nie rozumie świata, a tym samym rozumie bardzo wiele. „Poeta jest jak dziecko”, coś jakby z Gombrowicza. Chciałbym powiedzieć o tomiku poetyckim poety samorodnego ze Śląska opolskiego Janie Szczurku. Ukończył studia magisterskie na Akademii Rolniczej we Wrocławiu. A jednak porwała go poezja. Tam też zawiązała się jego pasja literacka – debiutował w 1973 roku tryptykiem: Wrocławskie jaśminy, Tańczyć z Tobą, Dziękuję Ci Mamo”- Ten debiut jakby wyznaczył częściowo azymut twórczy i osobowy Janka w zamiłowanie do sztuki i literatury. Jego wiersze publikowały: „Tygodnik Prudnicki”, „Panorama Bialska”, kwartalniki: „Metafora”, „Okolica Poetów”,
miesięcznik „Radostowa”, inne regionalne periodyki oraz Antologie poetycko – literackie ogólnopolskie.
Ale dziś chciałbym powiedzieć o jego książce poetyckiej pt. „ W poszukiwaniu panaceum” ( Wyd. KOMOGRAF, seria na szlaku „literackiej PKP Jazdy” – 2017) .
Dlaczego tutaj przytaczam słowa sprzed lat o poecie, który „jest jak dziecko”? – Jan Szczurek samorodny poeta pojął literaturę, a to z niesamowitego oczytania i uczestnictwa w poetyckich bytowniach... Jest poetą zaangażowanym w byt ludzki, w sprawy humanistyczne, zatem pisze w semantykach pochodzenia, dzieciństwa i krajobrazach natury, z której wyrósł i osadził w nich swoją rodzinę, a mianowicie daje on znaki i opisuje drogę o poszukiwaniu... prawdy.
Jan Szczurek poeta z Łącznika z opolskiego jest jednym z niewielu, który wciąż uzmysławia i poszukuje swego panaceum na byt. Poeta wiecznie żywy z pasją twórstwa, który jeszcze potrafi się dziwić życiu, - i to jest zadziwiające na dziś, pyta przede wszystkim siebie, a kiedy spojrzeć na jego poetykę rzeczywiście szuka „panaceum” na zrozumienie całego toku życia od dzieciństwa, które przeszło niechybnie a teraz sprawy te są jedynie echem. Poeta zapisuje, na ten zastany czas, tamte chwile, kontestuje w obecnym żywiole, rozpytuje, miarkuje i porządkuje(?) obecną już bardzo dojrzałą wyobraźnią. Poeta szuka prawdy. Można przytoczyć tutaj dygresyjnie na poszukiwanie prawdy słowa Edyty Stein, (które już przywoływałem pisząc o niej) właściwie z niemieckiego Edith Stein (ur. 1891 r.) – niemieckej filozofki i fenomenolożki konwertytki, męczenniczki (obozowej) patronki Europy, a mianowicie mówi ona w swoich pismach: „kto poszukuje prawdy poszukuje Boga, choć często o tym nie wie” – A jak wiemy, bo sama pisze, że była przecież ateistką niewierną jeszcze na studiach. Jej droga życiowa zmieniła się radykalnie latem 1921 roku, kiedy odwiedzała swoich przyjaciół. Pewnego wieczoru pozostała w ich domu sama, w regale z książkami natknęła się przypadkiem na książkę św. Teresy z Avili. W swojej autobiografii wspominała później, że ta książka ją niesamowicie dotkliwie porwała, czytała ją przez całą noc. „Gdy zamknęłam tę książkę, powiedziałam sobie: to jest prawda!” – Ale warto i tym razem powtórzyć jej słowa o poszukiwaniu i jasno powiedzieć, że gdy poeta poszukuje panaceum właśnie szuka nieświadomie prawdy, a najbardziej w okresie dojrzałości mierzy się z sobą...Nazywamy wtedy swoją poetykę bardzo oryginalnie. Właśnie to zauważam w poezji Jana Szczurka. Inni poeci znani określali swój stosunek do poezji m. innymi tak, a każdy inaczej, np. Ryszard Krynicki mówi, że poeta tłumaczy z języka nieznanego, Ernest Bryll mówi, że poeta zaklina słowa, Krzysztof Karasek nie spóźnia się na wiersz, Zbigniew Herbert przybiera postać „Pana Cogito” – wędruje pewnikami od zarania czasu Rolanda i Gilgamesza, Piotr Matywiecki oznajmia, że „wiersz (poezja) jest listem do człowieka”, Ja oczywiście nie równam się do w/w wymienionych, ale oznajmiam, że „poeta przychodzi wcześniej niż światło” – Przez czasy powstawania literatury polskiej, od wspólnoty „Skamandra” poeci tworzyli własne enklawy a grupy poetyckie manifesty.
Poeta jest sumieniem pewnej grupy – to raczej wyświechtane słowa, ale cos w tym jest nie tylko dla chwili ale dla czasu, w którym żyje, jest pierwszym naocznym świadkiem. Widzi to czego inni nie widza, tak jak dziecko. Każdy z nas szuka swego panaceum, szuka i zapisuje znakami...
Jan Szczurek swój zbiór poetycki zaczyna od dzieciństwa i nakreśla drogę jaką przeszedł. Wspomina to co zapisało się w nim, jakby na stałe. Bo przecież trzeba pozostawić , na wszelki wypadek, testamentowe zapisy, kardynalne światło siebie samego. Zatem w pierwszym rozdziale książki pt. „Z dzieciństwa” mówi:
Zimniejsza zima
Biały płatek śniegu
zawirował z podmuchem wiatru
opadł jak świąteczna myśl
na progu naszego domu
(w Boże Narodzenie).
Od kilku pokoleń
przekraczali go rożni ludzie
jak płatki śniegu
przynosząc tysiące słow.
Prawda trąbiona
przez grajków ekranu i gazet
kłująca jak gałęzie świerku.
Hipokryci jak krzaki głogu.
Karmiono tak ojca
uczono tak mnie.
A wnuki…
co z nich wyrośnie?
Pyta siebie, zastanawia swoje ego, wspominając pierwsze chwile objawienia jak ze snu, który odespał. Mówi, że jest kod, jakaś wiadomość we wszystkim co się nam objawia. Dziecko ćwiczy wyobraźnię... Przypomina mi się jak pewien profesor artysta plastyk i teoretyk spraw nadprzyrodzonych, przyjaciel Marianny Bocian, będąc w USA wraz z innym kolegą naukowcem przeprowadzili badania na płatku śniegu. Otóż, kiedy utrącali oni jedno ramię płatka (w temperaturze minusowej) natychmiast odrosło ono z powrotem, czyli nawet płatek śniegu zawiera w sobie jakiś kod ku odbudowie. Poeta zdaje sobie znakomicie sprawę ze swego pochodzenia kodu naturalnego i obwarowania naznaczonego na przyszłość. Uosabia to wiersz kontestowany o wzrastaniu na swoim spostrzeżeniu... życie jest cudem, wyznaje akt pochwały i rozumie jego stan wciąż odradzania ponad czasem.
Faustyna z ulicy Reja
Twoje fiołkowe źrenice błyskają radością
uśmiech biegnie lotem jaskółki
twoja czupryna jak kwiaty czerwcowego siana
miotane burzowym wiatrem.
Pradziad się cieszy w oddali
bo nie widzi granicy prócz rabatek kwiatów
rozpościerasz ręce
przestrzeń wypełniasz radością
życzliwości serca.
Oby ci nigdy tego nie zabrakło.
Twoje trzy lata mogą posłużyć innym
takim należy być
całe życie.
Zakłopotany o cnotę piękna, które tutaj jawi się niewinnością, pewnie snuje domysły, mierzy czas, że kiedyś dzieciństwo było cudem, widzi to dopiero teraz, zapisuje, marzy, boi się o nie... uznaje to za sensowna wartość życia, pewnie jedyną... z której wyrasta się do następnego etapu poszukiwań.
Światło
Sens życia
zamieniam na modlitwę
aby jak najdłużej moc odwiedzać
grób Matki i Ojca.
Dziękuję im
że wciąż jestem.
Pozostawili miłość
bez której nicość
osiągała by przewagę.
Wdzięczność w zadumie
rozjaśniają płomyki zniczy
zapalanych przez wnuki.
W dłoniach modlitwa
o trwanie pamięci
nadziei i świtu
następnego dnia.
Pytanie o sens życia jest jednym z podstawowych zagadnień różnych systemów filozoficznych i religijnych, a odpowiedź na nie, jak się uznaje, zawiera całą mądrość ludzkości. Pojęcie to odwołuje się do transcendentnego widzenia świata jako drogi. Często podlega ostrej krytyce, szczególnie w środowisku analitycznym (zob. Józef Maria Bocheński). W psychologii pojęcie to dotyczy klarownego i możliwego do zaaprobowania kierunku działania na przyszłość, co implikuje normalne funkcjonowanie człowieka. Badaniami nad sensem życia zajmował się psychiatra Viktor Frank który wprowadził pojęcie nerwicy neogennej.
Posiadanie sensu życia przez człowieka jest koniecznym warunkiem rozwoju i samorealizacji. Poeta tego pragnie i dopilnowuje. Włączenie tego problemu do psychologii osobowości przyczynia się do lepszego zrozumienia przeróżnych uwarunkowań i zachowań. zatem intuicyjnie wyznacza sobie azymut.
Azymut
Nawet ocean można pokonać
pod warunkiem
że nie będzie się
wylewać łez.
Pod warunkiem, że jest kapitan
nawigator i mechanik
oraz załoga i wytyczony kierunek
a na samym końcu port.
Po drodze mogą być burze i skały
a potem
„co każe kapitan”.
Czy kompas jest zepsuty
czy załoga nieposłuszna
lub źle wytyczony kierunek.
Gdzie jest port
kapitan
załoga
bo ocean jest.
Opole, 18 03 2010r.
Na oceanie życia - nie płynie, nie szuka po omacku, staje się doświadczony posiadł już niezależny azymut do swego panaceum
Otóż w słowie wstępnym tomiku inny człowiek pióra napisał, że jak się czyta wiersze Jana Szczurka widać, że odnalazł panaceum na życie. Ale tak możemy mówić tak jedynie oględnie każdego dnia, że już odnaleźliśmy swój port – to byłoby nieodpowiedzialne. Nasze poszukiwania trwają niespełnione, można powiedzieć, że apetyt na lepsze wizje rośnie, życie każdego dnia daje nowe możliwości, bo gdy tylko księżyc na nowiu wymykamy się w świat wąską jedyna furtą... Tutaj poeta jeszcze płynie, jest stosunkowo w pełni sił, doświadczony i w pewnych aspiracjach nieco ugruntowany skrystalizowany, nabiera pewności, a jednak porywa go wspomnienie refleksje, nie opiera sie, chce przeżyć je na nowo, czy lepiej i czynniej?...
Tomik poetycki jest podzielony na części, jakby sharmonizowany w pewien układ z przestrzenią otaczającą. Robi poeta jak każdy pewien rachunek sumienia? – być może dotyka najcenniejszych chwil, okupuje wyobraźnię... przywołuje Ducha, czyli pewne świętości, szanuje je nakaz serca. Dalsze części po „Dzieciństwie” to: „Spotkanie z Ogrodem”, „Odrodzenie”, „Srebro Pamięci”, „Dotykanie Słowa”, „Pałacowe Komnaty”, „Między Górą św. Anny a Kopą Biskupią”. Miejsca to wyznaczające mapę a w tym azymut wyjścia.
* * *
Poezja
jest siłą
zdolną
ocalić człowieka.
Niesłabnącym afrodyzjakiem
dlaczego dla tak niewielu.
Ciało i dusza razem
usiłujesz ją zamknąć we wzorzec
jakbyś chciał zakończyć
tablicę Mendelejewa.
To błądzący po pustyni aborygeni.
Poezja
nikt jej nie podołał
marzenia istnieją.
Poeta umiera wiele razy
zawsze najpóźniej.
Ale cóż to za różnica?
Tak! – tylko poeta może takie słowa powiedzieć, choć o poezji nigdy za wiele i choć było o tych aktach wiele w literaturze polskiej, wystarczy spojrzeć w wiekowe zapisy, każdy poeta wydziera sam pracowicie słowa swej przestrzeni i stawia na nowo na przekór swej fizjonomii i filozofii oraz charakterowi. Obowiązkiem niepisanym każdego twórcy jest ocalać co tylko naturalne. Twórca nie przestaje nigdy i nie uznaje chwili ukontentowania...
W tym tomiku dowiaduję się o życiu Pokolenia, które wstąpiło i przeszło rekapitulacje, jak jakieś wielka budowla w której żył duch dowartościowania, został zrujnowany i odżywa na nowo. Dlatego poeta uczestniczy w odbudowie zabytku kompleksu pałacowego w Dobrej, który świecił kiedyś jak perła na Śląsku opolskim, nawet Volhgang Goete go nie ominął w swej podróży po tej krainie.
Dla poety wszelkie powroty są odrodzeniem. Powroty to poezja refleksyjna, która odbudowuje duszę człowieka. Rekapitulacja duchowa to bardzo ważna sprawa dla człowieka, zwłaszcza gdy dotyka sztuki i gdy on jest jej „świadkiem naocznym” – Takim jawi się poeta, który sumieniem swego czasu jest. Pokazuje na swej drodze odrodzenie wnętrza i w dalszym ciągu poszukuje panaceum na uniwersum piękna(?), choć na pewno nie byłoby to panaceum pięknem bez brzydoty. Tak jak profanum dla sacrum. Wędrowanie poszerza horyzont i jak wiemy otwiera nowe możliwości, a do tych dąży każdy twórca...
ODRODZENIE
Latem tego roku
usechł w ogrodzie
włoski orzech
zmęczyła go
powodziowa woda.
Podobnie jak wiele
jestestw tego lata.
Patrzył na to
granitowy kominek
który jakby
ze smutku poszarzał.
Ale krok dalej
spomiędzy kamieni
wystrzelił młody.
Mówią
że kamień i orzech się lubią
po starym drzewie
kamienie przytuliły owoc.
Stary wiedział
że życie jest
twarde jak skała
Wchodzi poeta głębiej w Srebro pamięci” - a pamięć szuka zawsze światła, działa jak klisza czujnie i ukazuje się nieustannym ciągiem chwili. Jest niespożytą siłą władającą wibracją serca, tego się nie da ukryć i zatrzymać, trzeba to nieść i oglądać ten film pod horyzontem. Poeta nazywa pamięć „srebrem”, srebro zdobi, błyszczy i świeci odcieniami doświadczenia... Poeta przewiduje i wróży sobie swój przystanek, bo wie, że to nie ostatni w dalekiej drodze ku kumulusom następnego etapu, gdyby go zabrała Tanatos(?) dyżurująca zawsze przed oknami naszymi.
Srebro pamięci
Przystanąłem na skarpie
przy srebrzącym się świerku
wyciągał swoje konarów ręce
do sąsiadów jodły i buka.
Wiatr pomagał splatać gałązki palców
z szorstką ręką jodły
i drgającymi liśćmi buka.
Warkot pił był coraz bliżej
zrozumiałem
że jestem świadkiem
kończącej się wieloletniej przyjaźni
świerka, buka i jodły.
Po chwili gałązki palców
zostały z trzaskiem rozerwane
ziemia jęknęła
zrobiło się cicho.
W mej pamięci pojawił się obraz
ojca w trumnie.
Obok srebrzysta jodła matka
buk z drżącymi liśćmi (miałem wtedy naście lat)
Pamiętajmy o tych
których nie ma
bo my jesteśmy.
- To jeden z przedostatnich wierszy tego tomiku, niepozbawionego emocji i otuchy oraz prezentacji miłości domu i kobiety, choć nie przytoczyłem takiego wiersza poety, bo jak każdy kochał, dotykał, całował i kocha do dziś jak widzimy z jego wyznań w tomie poezji namiętnie wraca do okolic i przytulisk miłości, jak ze snów. Zatem sięgnijmy po tomik poezji Jana Szczurka, gdyż uczy nas umiejętnego zaangażowania w wartości nadrzędne, uczy dystansu do siebie i otoczenia, które tutaj jakby ikona z wyobrażeniem Ducha spada z nieba.
Zbyszek Kresowaty
JAN SZCZUREK
Urodził się 2 grudnia 1949 roku. Ukończył studia magisterskie na Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Tam też debiutował
tryptykiem: Wrocławskie jaśminy, Tańczyć z Tobą, Dziękuję
Ci Mamo w 1973r. Następnie uzupełniał wykształcenie:
podyplomowe pedagogiczne 1977r., integracja europejska
2005 r., prawo i administracja 2011r.
Jego wiersze publikowały: „Tygodnik Prudnicki”, „Panorama
Bialska”, kwartalniki: „Metafora”, „Okolica Poetów”,
i miesięcznik „Radostowa”. Wiersze ukazały się także w wydawnictwach
zbiorowych i almanachach: Kiedy gwar miasta
cichnie (Nysa, 2006), Ukochali słowo (Prudnik, 2007),
Ważne staje się wszystko (Nysa, 2008), Wigilie słowa (Kraków,
2007), Ojczyzny naszych serc (Kraków, 2009), Kolęda
bezdomnego (Kraków, 2010), Świętość codzienna (Kraków,
2011), Wspólnota poezji (Kraków, 2011), Godność (Kraków,
2012), Słowo nie umiera (Kraków, 2012), Zasłuchany w ciszę
(Prudnik, 2012), Z uśmiechem (Kraków, 2012), Pejzaż intymny
(Kraków, 2013), Na Roz-Staju (Kraków, 2013), Na kridlech
(Broumov, 2015), Imiona miłości (Kielce, 2016), Portretowisko (Starachowice, 2016). Członek Konfraterni Poetów w Krakowie, Nauczycielskiego Klubu Literackiego w Opolu. Uczestnik bardzo wielu spotkań poetyckich, gdzie reprezentuje środowisko wiejskie. Wydał zbiór wierszy pt. „W poszukiwaniu panaceum”(wyd. Komograf / Literacka PKP-Jazda; Warszawa 2017)W 2018 roku otrzymał nagrodę „Gustawa” za całokształt twórczości.
Mieszka na Śląsku opolskim w Łączniku.