Ludzie na drzewach - Hanya Yanagihara
Autor recenzji: Tomasz Mazurkiewicz
Geniusz i potwór – historia pewnego noblisty
Ta książka mną wstrząsnęła. Dosłownie. Po przeczytaniu Małego życia, drugiej powieści Hanyi Yanagihary, mojej ulubionej książki, która całkowicie mnie pochłonęła, byłem gotów pożreć jej debiutancką powieść Ludzie na drzewach. Nie podszedłem do tej historii z żadną wiedzą o prawdziwym życiu osoby, na której opierał się rdzeń tej książki, tylko dowiedziałem się więcej, gdy skończyłem lekturę.
Książka jest napisana w formie wspomnień doktora Nortona Periny, opisuje jego niezwykłe życie, charakter i ostateczny upadek (o którym mowa na samym początku książki).
Po ukończeniu studiów medycznych w 1950 roku Perina podróżuje na małe wyspy w pobliżu Mikronezji z dwoma antropologami, aby zbadać „zagubionych ludzi”. To na tych wyspach dokonuje głębokiego odkrycia - niektórzy członkowie plemienia („Marzyciele”) żyją od pięciu do sześciu razy dłużej niż zwykle, zachowując zdrowie fizyczne, jednak ostatecznie tracą zdolności umysłowe. Odkrycie to prowadzi do jego Nagrody Nobla w 1974 roku. Perina obserwując dzikie plemię i jego rytuały wnioskuje, że stan długowieczności tubylców jest wynikiem spożycia miejscowego żółwia, Opa'ivu'eke. Na wyspie postanawia sprowadzić z powrotem czterech „śniących” i mięso żółwia, aby przeprowadzić badania i zweryfikować swoją hipotezę.
Podczas jego początkowego pobytu na wyspie zaczynamy widzieć, jak ciemniejsza strona bohatera prześwituje - jego arogancja, zarówno wobec rodzimej kultury, jak i jego amerykańskich partnerów antropologów, Tallenta i Duffa, na których patrzy z pogardą i wyższością. Po powrocie do USA Perina kontynuuje badania, publikuje swoje wnioski i generalnie potępia tych, którzy kwestionowali jego odkrycia, dopóki nie zostaną powtórzone przez bardziej uznanych naukowców. Z biegiem czasu Perina udaje się na systematyczne wyprawy do tej magicznej krainy i adoptuje rodzime dzieci. Jego motywacje nigdy nie są zbyt wyraźne, chociaż jego zarozumiałość zaczyna się ujawniać, gdy staje się bardziej sławny i starszy, cieszący się z formy ratowania dzikusów poprzez akulturację ich w zachodnim życiu. Jednak w ostatnim rozdziale wspomnień Periny jego narcyzm i egocentryzm niczym szambo wybijają na powierzchnię.
Czytałem recenzje tej książki, które zwracają uwagę na destrukcyjne skutki zachodniej kolonializacji oraz naukowej etyki i moralności; ale dla mnie nieodpartym tematem tej książki jest malowanie psychologii człowieka, który jest naukowym geniuszem, odnoszącym sukcesy, produktywnym lekarzem, skomplikowaną i w pewnym sensie wrażliwą osobą, która jest również. . . pedofilem. Usłyszymy historię tego człowieka od dzieciństwa do starości i zastanowimy się, jak bardzo jest samoświadomy. Skąd bierze się umiejętność racjonalizowania ohydnych czynów?
To jest z pewnością świetna debiutancka powieść, w której Yanagihara ogłosiła się autorką, na którą należy zwrócić uwagę i na pewno nikt nie zawiedzie się jej drugim dziełem, jakim jest Małe życie. Z niecierpliwością czekam na jej kolejny intelektualny wysiłek. Bo w obie książki włożyła ogrom pracy socjologiczno-psychologiczno-antropologicznej.
------------------------------------------------------------------------------
Hanya Yanagihara, Ludzie na drzewach, przeł. Jolanta Kozak, Warszawa 2017.