Nowoczesność i Zagłada - Zygmunt Bauman

i-nowoczesnosc-i-zaglada.jpg

Autorka recenzji: Irmina Kosmala 

Budzenie historycznej pamięci

 

Cywilizacja oznacza niewolnictwo, wojny, wyzysk i obozy śmierci. Oznacza także higienę, wzniosłe idee religijne, wspaniałą sztukę i cudowną muzykę. To błąd wyobrażać sobie, że cywilizacja i dzikie okrucieństwo są antytezami.

 

                                                                                              Zygmunt Bauman

 

Wydawać by się mogło, że w czasie obłąkańczego szaleństwa mordowania ludzi na masową skalę w obozach zagłady, świat został podzielony na psychicznie chorych katów oraz bezsilne ofiary. Nic bardziej mylnego…


W swojej najsłynniejszej książce (1989) Zygmunt Bauman udowadnia, że tym, co umożliwiło Holocaust, nie była nienawiść czy rodzaj psychopatycznej umysłowej aberracji. Nie! Przyczynę całego zła światowej sławy socjolog upatruje w zimnej racjonalności i podporządkowaniu autorytetowi władzy: „dyscyplina zastępuje odpowiedzialność moralną” – powie – „(…) odrzucenie autorytetu indywidualnego sumienia staje się teraz najwyższą cnotą moralną” (s. 65).

 

Eliminacja Żydów była, według nazistów, czymś, co miało na celu naukowe ulepszenie Niemiec. Opisywano ją jako coś w rodzaju projektu sanitarnego lub projektu zdrowia publicznego. Podobnie jak niektórzy inni współcześni inżynierowie społeczni, naziści postrzegali społeczeństwo jako rodzaj ogrodu, który należy pielęgnować, kształtować i okresowo tępić chwasty. W Niemczech oznaczało to izolację i ostateczną eliminację Żydów, ale także Romów, niepełnosprawnych, homoseksualistów i wszystkich innych, których uznano za intruzów w idealnym aryjskim ogrodzie, który partia zamierzała stworzyć. Miliony zwykłych, wykształconych mieszczan zostały wciągnięte do tego projektu – lekarze, inżynierowie, prawnicy, kierowcy ciężarówek, księgowi, robotnicy – większość z nich odgrywała niewielką, na ogół pośrednią rolę w czymś, co złożyło się na ową potworność.

Ludzie, którzy zrobili wszystko, aby ratować Żydów przed mordem, byli „odmieńcami” niemieckiego społeczeństwa. Złamali prawo i przekroczyli wszelkie normy i wartości, których ich nauczono, zdradzając przy tym świat, który ich wychował, a także swoich przyjaciół i kolegów. Baumann argumentuje, że istnienie takich ludzi – nawet w tak totalitarnym społeczeństwie jak nazistowskie Niemcy – dowodzi, że w ludziach tkwi wrodzony kompas moralny, który nawet najbardziej skuteczna biurokracja z trudem będzie w stanie całkowicie wykorzenić.

 

Przy okazji przytacza głośne zdanie Hannah Arendt, która twierdziła, że liczba ofiar Zagłady byłaby znacznie mniejsza, gdyby nie dokonania żydowskich kolaborantów i gorliwość Judenratów. Według Baumana opinia niemieckiej teoretyczki polityki wydaje się nie do obrony. Owszem, współpraca Żydów z nazistami udoskonaliła i przyspieszyła tempo eksterminacji „podludzi”, jednak i bez tej pomocy śmiercionośna machina zostałaby uruchomiona. Pytanie, ile przyniosłaby wówczas ofiar – pozostanie na zawsze otwarte.

 

Z kolei teza Baumana, głosząca, że „Hitler nigdy nie wystąpił z Kościoła katolickiego” (s. 236) oczywiście jest bardzo nośna i nakierowująca ostrze krytyki w konkretny cel, upatrując w nim winę i obarczając przy okazji za całe zło. W tym miejscu Bauman dopuszcza się niegodziwej – jak na badacza i naukowca – manipulacji. Hitler nigdy katolikiem nie był. Co więcej: nie tylko nie wierzył w chrześcijańskiego Boga, ale żadnemu Bogu nie oddawał czci. Lech Z. Niekrasz, w książce poświęconej porównywaniu biografii Hitlera i Stalina mówi o tym, jaki był stosunek Hitlera do wiary w Boga: „Bóg był dla niego takim samym urojeniem, jak pojęcie dobra i zła. «Wiarę w Boga – powtarzał – powinno się tracić tak, jak pierwsze zęby». Potwierdza to również Nicolas v. Below, adiutant Hitlera, który napisał o jego postawie religijnej w wydanych po latach wspomnieniach wojennych: „Nigdy nie zauważyłem u niego żadnych oznak pobożności (…)”. Biografowie Hitlera są na ogół zgodni co do tego, że pojawiające się w wielu przemówieniach słowo „Opatrzność” rozumiał on w znaczeniu siebie samego[1].

 

Świat cały czas się rozwija gospodarczo, społecznie, kulturowo, jednak wnioski autora Nowoczesności i Zagłady nie przynoszą ukojenia. Wraz z cywilizacyjnym rozwojem nie następuje moralny postęp, a alienacja ludzi; im dalej człowiekowi od człowieka, tym bardziej staje się on mu obcy, wręcz wrogi. Jako dowód tego, że w każdym z nas mieszka „uśpiony esesman”, Bauman przywołuje eksperyment Stanleya Milgrama. Amerykański psycholog z uniwersytetu w Yale postanowił poddać empirycznemu doświadczeniu dwie grupy przebadanych, zdrowych psychicznie ludzi. Aplikowanie elektrycznego wstrząsu jednej grupie przez drugą – bez jakichkolwiek dylematów moralnych – dowiodło tezy, że zewnętrzy autorytet (podobnie jak w przypadku rozkazów wykonywanych przez hitlerowców w czasie II wojny światowej) znosi z nas całkowicie odpowiedzialność moralną. Ból zadawany przypadkowym ofiarom przemienia się w zadanie do wykonania, które należy wypełnić. Ów czyn nie stanowi problemu, bowiem staje się adiaforyczny. Zatem – powtórzmy – to nie cecha charakteru determinuje podłość człowieka, a relacja władzy i podległości. Poprzez przerzucenie odpowiedzialności na zwierzchnika, oprawca ma „sumienie czyste, nieużywane”[2].

 

Dlaczego zatem powstała ta książka? By jedynie obnażyć i upokorzyć współczesną naturę człowieka? Nie do końca. Niniejsza książka będąca głęboko niepokojącym badaniem logiki naszego społeczeństwa, pokazuje również, że człowiek potrafi uchylić się tej wstrząsającej dyktaturze racjonalności, kierując się odruchem serca. To dzięki temu – i wbrew wszelkiej logice – polskie rodziny udzielały wsparcia i ochrony Żydom, narażając siebie i najbliższych na śmierć.

 

Epoka ponowoczesna niesie, według Baumana, jeszcze jedną nadzieję. Postmodernizm kojarzy się mu bowiem z akceptacją pluralizmu i odrzuceniem szkodliwych prób kierowania rozwojem społeczeństwa. Jak go w rzeczywistości oceni z perspektywy czasu – opowie szeroko w książce o znamiennym tytule: Ponowoczesność jako źródło cierpień.

 

[1] Por. Czy Adolf Hitler był katolikiem? - Jan Lewandowski - Portal OPOKA [dostęp: 7 listopada 2021].

[2] Przywołany aforyzm pochodzi z Myśli nieuczesanych Stanisława Jerzego Leca.

 

-------------------------------------------

Zygmunt Bauman, Nowoczesność i Zagłada, przeł. Tomasz Kunz, Kraków 2009.