Wiersze wybrane - Maria Duszka

Duszka Wiersze wybrane 2025.jpg

Autorka recenzji: Irmina Kosmala

 

Kronika czułej samotności

Najnowszy tom Marii Duszki to poezja o bardzo wysokim stężeniu intymności. Autorka zaprasza czytelnika do świata, w którym największe dramaty nie dzieją się na pierwszych stronach gazet ani w przestrzeniach publicznego patosu, lecz w ciszy pustego domu, w oknie wychylonym na ogród, w chwili zawieszonej między telefonem odebranym a nieodebranym. Podczas spotkania autorskiego z poetka zgodziła się ze mną, że Wiersze wybrane to liryka „podwójna”. I nie chodzi tu o jedynie o dwujęzyczną edycję (polsko-angielską), lecz przede wszystkim przez dwoistość kreowanego świata: z jednej strony brutalnie konkretnego, z drugiej uporczywie zanurzonego w sferze marzeń i domysłów.


Centralnym wątkiem tomu pozostaje relacja z Mężczyzną – często nieobecnym, wymykającym się, emocjonalnie nieprzystępnym. Duszka precyzyjnie i bez  patosu diagnozuje miłość niesymetryczną. Bohaterka tych wierszy wiedzie żywot Penelopy. Usytuowana  jest bowiem po stronie oczekiwania („milczysz od dwóch tygodni”), podczas gdy druga osoba nie ponosi kosztu tej ciszy, a wręcz ustanawia jej zasady. Wiersz o marynarce wiszącej w szafie („wszystkie moje ubrania / chcą być blisko niej”) to przykład minimalistycznego majstersztyku: w czterech wersach mieści się zarówno ogromna tęsknota, jak i delikatna fetyszyzacja nieobecności ukochanego.

Istotną częścią tomu jest także autotematyzm. Duszka przedstawia bycie poetką nie jako wybór czy zawód, ale jako fatum – dar, który jest zarazem ciężarem:

 

* * *

zwykłe kobiety
rodzą dzieci
poetkom Bóg plącze życiorysy
aby rodziły wiersze

 

Ten krótki poemat staje się kluczem interpretacyjnym całej książki. Podpowiada, że cierpienie, samotność i splątane biografie są tu traktowane jako materiał niezbędny do twórczości. Życiorys musi być „poplątany”, by wiersz mógł być prosty i czysty. To oczywiście echo romantycznego mitu o poecie-skazańcu, ale w wydaniu Duszki brzmi wiarygodnie, bo podszyte jest autentycznym, nieestetyzowanym bólem.

Arkadiusz Frania w trafnym określeniu nazwał wiersze Duszki „drzazgami” – krótkimi, ale wbijającymi się głęboko i długo jątrzącymi myśli. Forma minimalna, charakterystyczna dla Wierszy wybranych oraz wcześniejszego tomu Hanami, ujawnia poetkę świadomą warsztatu. Duszka konsekwentnie realizuje zasadę, o której wspominał kiedyś Adam Zagajewski: im krótszy wiersz, tym bardziej każdy błąd staje się widoczny. Tu nie ma miejsca na zbędne metafory czy ozdobniki; pozostaje esencja doświadczenia. Kiedy Duszka pisze o wojnie, nie potrzebuje wzniosłości. Wystawia za to czytelnikowi jedynie brutalny kontrast: spokojne słońce i ludzkie okrucieństwo. Taka oszczędność paradoksalnie intensyfikuje przeżycie. Tomasz Witold Pohl w swojej recenzji trafnie zauważa, że ta minimalistyczna poezja nie jest „mała”: choć krótka, sięga spraw egzystencjalnych.

Ważnym elementem tomu jest również zakorzenienie w przestrzeni geograficznej: Małyń, Szadek, Wilno. Miejsca nie stanowią tu tła, lecz działają jak świadkowie, a czasem wręcz uczestnicy emocjonalnych procesów. Przyroda u Duszki jest antropomorficzna. Brzozy i jaśminy „zapytują”, dlaczego autorka jest sama. Wytwarza się kontrast między harmonijną, cykliczną naturą („Niewiele się tutaj dzieje / wiewiórka zaogni się…”) a wewnętrznym rozedrganiem podmiotu. Wiersz o wojnie w Ukrainie („słońce spokojnie świeci... strzelają do siebie dzieci”) dobitnie ukazuje tę estetykę zderzenia: niewinność pejzażu zestawiona z potwornością ludzkiej historii przywodzi na myśl Miłoszowe Campo di Fiori, gdzie świat toczy się obojętnie mimo tragedii.

Warsztatowo Duszka wybiera ascezę. Jej teksty często są wierszami-notatkami, wierszami-aforyzmami. Siła jej utworów tkwi w puencie – zwykle niespodziewanej, celnie wybrzmiewającej:

 

* * *

trwamy w nowoczesnych związkach
wolnych i otwartych

Z czasem tylko słabnącą nadzieją na to
że kiedyś jeszcze
zdarzy nam się
staroświecki związek
cudownie zamknięty

 

Warto przy okazji zwrócić uwagę na dwujęzyczność tomu. Przekłady (Kalina Duszka, Ela Kotkowska, Agnieszka Jankowska i Tomasz Jarmołkiewicz) są wierne, oszczędne i stylistycznie dopasowane. Angielski, jako język bardziej skompresowany, służy tej poezji, choć naturalnie nie oddaje w pełni polskiej melancholii, wpisanej w takie słowa jak „tęsknota” czy „poplątane życiorysy”. To jednak nie wada, lecz dowód na to, jak mocno te wiersze wyrastają z polszczyzny.

Wiersze wybrane to tom dla tych, którzy w poezji szukają lustra dla własnych, często niewypowiedzianych emocji, a nie fajerwerków formalnych. Duszka nie próbuje być modna ani awangardowa. Jest szczera do bólu. Jej utwory są zapisem momentów, w których samotność przestaje być pustką, a staje się przestrzenią czy to do rozmowy z samą sobą, czy z drugim człowiekiem. Autorka Hanami chroni wrażliwość w czasach nadmiaru hałasu, przypominając, że czułość bywa najbardziej wywrotową formą oporu wobec obojętności.

 

-----------------------------

Maria Duszka, Wiersze wybrane. Selected poems, Wydawnictwo Veridian, Warszawa 2024.