Życie i czasy Michaela K. - John Maxwell Coetzee
W poszukiwaniu pierwotnej wolności
Pisanie o tym, że niemożliwym jest zobaczenie świata oczami innych ludzi, jest skandalicznym truizmem. Czasem jednak trzeba przypominać prawdy podstawowe, choćby po to, by sprawdzić, czy przypadkiem nie wyszły już z użycia. Nie inaczej ma się rzecz ze stwierdzeniem antropologów kultury, iż spojrzenie na rzeczywistość nas otaczającą, zawsze skażone jest pierwiastkiem naszej osoby. W przypadku książek, które są produktem końcowym całej gamy przemyśleń i odbiciem życia wewnętrznego, pierwiastek ten musi być wyjątkowo widoczny. Zdarzają się jednak i takie opowieści, którym – oczywiście tyko pozornie – udaje się uciec od pułapki subiektywizmu. Są to rzadkie i cenne kwiaty, nad którymi warto się pochylić, by bliżej się z nimi zapoznać.
„Życie i czasy Michaela K.” to opowieść pełna odniesień do historii Czarnego Lądu, jego sytuacji geopolitycznej, historii oraz mentalności jego mieszkańców. Główny bohater to trudny do opisania przypadek człowieka wielokrotnie pokrzywdzonego przez czas, miejsce i okoliczności, w których się urodził. Jest to mężczyzna intelektualnie odbiegający od ogólnie przyjętej normy, z ledwością dający sobie radę ze zrozumieniem mechanizmów rządzących otaczającą go rzeczywistością. Dotknięty fizyczną przywarą zajęczej wargi, wywodzi się z nizin społecznych Republiki Południowej Afryki, żyjąc w biedzie z dnia na dzień. Kolor jego skóry jest tematem tylko raz poruszonym w książce, a odniesienie do tego faktu jest skrzętnie zakamuflowane. Czytelnik jednak podświadomie wyczuwa, że Michael nie należy do białej rasy bogatych panów. Wynika to z jego problemów z przystosowaniem się do świata stworzonego na modłę europejską, tak obcą rdzennym mieszkańcom Afryki.
Właśnie ta nieprzystawalność systemu życia białych ludzi, narzuconego mieszkańcom Czarnego Lądu, jest jednym z głównych tematów całej książki. W swojej wędrówce przez kraj nasz bohater cały czas próbuje podświadomie wydostać się z pułapki państwa kontrolującego każdą dziedzinę życia. Jest to bowiem system zbudowany na zasadach białych ludzi, którzy przybywając do Afryki przywieźli sztuczne podziały terytorialne i założyli betonowe miasta oraz obozy koncentracyjne dla tych, którzy poddać mu się nie chcą lub nie potrafią. Michael ucieka więc do krainy pustych stepów i dzikiej natury, wyrażając swój bunt w najprostszy i jedyny dostępny mu sposób: odmawiając jedzenia posiłków. Dostępne pożywienie, jest bowiem symbolem obcej cywilizacji zachodu sztucznie zaimplementowanej w Afryce.
Wędrówka afrykańskiego tułacza w poszukiwaniu źródeł swojego pochodzenia, którą śledzić możemy w tej opowieści, jest wielką parabolą powrotu człowieka do stanu pierwotnego, kiedy to wszystko wydawało się prostsze, bardziej przejrzyste i zrozumiałe. Tylko na pustyni, w otoczeniu roślin, zwierząt i skał Michael czuje się bezpieczny i szczęśliwy. Niedługo będzie mu jednak dane żyć w ten sposób…
Autorowi tej książki udała się sztuka niełatwa: w sposób niesamowicie sugestywny i autentyczny przedstawił życie i odczucia bohatera diametralnie różnego od siebie. On: biały, bogaty i dobrze wykształcony zdobywca wielu literackich nagród stworzył niesamowity portret ubogiego Afrykańczyka, dla którego cała cywilizacja jest skomplikowanym i niezrozumiałym zjawiskiem. Podczas czytania, czujemy geniusz pióra pisarza, który mnóstwo czasu włożył w konstrukcje historii poruszającej wiele istotnych dla nowożytnego społeczeństwa tematów. Tematów często niewygodnych, zmuszających do gorzkich refleksji i karkołomnych przemyśleń, niezbędnych jednak dla ukonstytuowania światopoglądu każdego myślącego człowieka.
Wiktor Koliński
John Maxwell Coetzee, Życie i czasy Michaela K., przeł. M. Konikowska, Kraków 2010.