Oskar i Pani Róża - Eric-Emmanuel Schmitt
NINIEJSZA RECENZJA AUTORSTWA SYLWII SKUBISZYŃSKIEJ
ZOSTAŁA WYRÓŻNIONA
W III KONKURSIE RECENZENCKIM KUŹNI LITERACKIEJ - Offeliada 2012
”Oskar i Pani Róża” to książka autorstwa Erica-Emmanuela Schmitta, który jest jednym z najbardziej znanych i poczytnych francuskich pisarzy współczesnych czasów. Jego książki przetłumaczono na 40 języków. Historia o przygodach Oskara została wydana we Francji w 2002 roku. Przetłumaczona na język polski przez Barbarę Grzegorzewską pojawiła się dwa lata później. Wydana została przez wydawnictwo ZNAK. Książka dedykowana jest francuskiej aktorce – Daniele Darrieux. To powieść o życiu, o jego różnych wymiarach, o traumatycznych sytuacjach, z którymi musimy się zmierzyć...
Mówi się, żeby nie oceniać nikogo ani niczego po wyglądzie. Nie zmienia to faktu, że mimowolnie prezencja ma ogromne znaczenie. „Oskar i Pani Róża” ma dwa wydania. Specjalne – na którego okładce zobaczyć możemy stopy małego chłopca w za dużych butach; okładka zwyczajnego wydania ukazuje lizak w kształcie serca. Serce to jest jednak pęknięte, odrobinę złamane, pokruszone. Myślę, że ma to ukazać kruchość. Kruchość życia. Często nie pamiętamy, że dane nam życie jest bardzo delikatne i wbrew temu czego byśmy pragnęli – nie trwa wiecznie.
Książka jest nietypowa, składa się bowiem z listów do Boga. Listy te pisze dziesięcioletni Oskar zwany Jajogłowym. Przebywa w szpitalu, ponieważ wykryto u niego raka. Przeszczepy i chemioterapie okazały się bezskuteczne a Oskar z powodu braku szczerości ze strony otoczenia obwinia się za to. Nikt nie chce wprost powiedzieć mu, że niebawem umrze. Mali ludzie szczególnie wyczuleni są na sztuczność, dziesięciolatek bez trudu zauważa więc zmianę w otoczeniu – wszyscy uśmiechają się do niego na siłę, nieszczerze. Szpital nie jest już dla niego pełnym radości miejscem. Dodatkowo Oskar czuje się niepotrzebny i opuszczony. Zrozumienie, wsparcie i pocieszenie znajduje w Pani Róży – niemłodej już wolontariuszce w różowym fartuchu. Ona nie unika tematu śmierci. Spędza z nim mnóstwo czasu, opowiada historie z czasów kiedy była zapaśniczką. Chłopiec za radą cioci Róży zaczyna pisać listy do Pana Boga. Początkowo ani trochę nie wierzy w to co robi, z czasem jego wiara się umacnia aż do momentu kiedy pomaga uwolnić mu się od lęku przed śmiercią, przed nieznanym. Nikt nie może uniknąć cierpienia, ale każdy może starać się sobie z nim radzić. W ciągu ostatnich dwunastu dni swojego życia główny bohater przeżywa „całe swoje życie”. Dwanaście dni równa się studwudziestu latom życia. Chłopiec w zabawny sposób opisuje etapy życia. Wiek rozumu, dojrzewania, odpoczynku, popełniania głupstw… W ciągu tych dwunastu dni znajduje miłość w osobie Peggy Blue, rodzicach i pani Róży; a co ważniejsze poznaje sens i smak życia. Spojrzenie na świat Oskara jest proste, logiczne a wypowiedzi bezpośrednie, czasem poprzez to zabawne. Nie krępuje się, mówi co myśli. Jest jednak jak na swój wiek bardzo dojrzały.
Autor porusza problem bezradności, nietaktu i tchórzostwa w postaci rodziców chłopca – nie potrafią mu pomóc, wesprzeć, ponieważ sami są zagubieni i zasmuceni. Ta niedługa historia w interesujący, pogodny i zarazem wzruszający sposób unaocznia nam często popełniane błędy, problemy z jakimi zmagamy się w życiu. Zmienia sposób patrzenia na świat, przekonuje aby codziennie patrzeć na świat jakbyśmy oglądali go po raz pierwszy. Życie jest kruche, powinniśmy więc doceniać i cieszyć się każdą daną nam chwilą. Oskar słusznie doszedł do wniosku, że życie to taki dziwny prezent. Najpierw się je przecenia, potem się go nie docenia, na sam zaś koniec orientujemy się, że to nie prezent a jedynie pożyczka i dopiero wtedy próbujemy na nie zasłużyć. Kiedy się człowiek starzeje tym większym smakiem i inteligencją musi się wykazać, żeby w pełni docenić życie. To trudna sztuka i wielki wysiłek.
Fabuła książki jest ciekawa, a język prosty, co uważam za jej zaletę. Mówi o sprawach bardzo ważnych i trudnych, ale w taki sposób, że może ją zrozumieć każdy czytelnik - młodszy i starszy, mniej i bardziej wyrafinowany. Zachwyciła i poruszyła mnie ta książka, lekcja o tym, jak radzić sobie w życiu z tym co nieuchronne, niespodziewane.
„Oskar i Pani Róża” – film ten wyprodukowano we Francji, Belgii i Kanadzie w 2009 roku. Mimo tego, iż reżyserem filmu jest autor książki uważam, że jest on nieciekawy. Pomijając kwestię, że zwykle książka jako bardziej szczegółowa jest trafniejszym kanałem przekazu film zaskoczył mnie negatywnie. Osoby, miejsca, wydarzenia, wypowiedzi – wszystko to zostało pomieszane, zmienione, przeinaczone. Wiedząc, że kwestię jakąś wypowiada Oskar i jednocześnie słysząc ją z ust Pani Róży ma się wrażenie, że ktoś tu podmienił aktorom scenariusze… albo scena pogrzebu głównego bohatera której w ogóle nie ma w książce. Moim zdaniem film nie zaskakuje, nie wzrusza tak bardzo jak książka jest zbyt dosłowny i banalny. Wszystkie magiczne i zabawne momenty po prostu znikają! Nie tak wyobrażałam sobie zekranizowaną historię Oskara. Chociażby jego miłość do Peggy Blue – tak rozczulająco opisana w książce, w filmie nie robi wielkiego wrażenia… lub też zabawne komentarze na temat brwi doktora Düsseldorfa – w filmie doktor ten jest siwy i brwi ma ledwie widoczne. Filmu nie polecam, szczególnie osobom, które przeczytały wcześniej książkę. Natomiast wszystkim którzy nie czytali – zróbcie to jak najszybciej! Będziecie zachwyceni! I odkryjecie lub przypomnicie sobie jak cieszyć się codziennością.
-------------------
UWAGA: Inne recenzje książek przywołanego autora można przeczytać w ARTYKUŁACH POKREWNYCH (pasek po lewej stronie).