Słowa jak liście - Romana Więczaszek
Autor recenzji: Piotr Goszczycki
Liście jak słowa
W najnowszej, czwartej już książce poetyckiej słowa jak liście Romana Więczaszek zaczyna i kończy tom dedykacją dla wnucząt. Jest to pierwszy (i mam nadzieję, że jedyny) moment takiej fascynacji w poezji, ponieważ zbyt duża różnorodność poetycka Autorki Spacerów wierszem nie oscyluje wokół jednego tematu (czy problemu). Tom ten jest niczym jesienne liście. Jest ich mnóstwo, są wszędzie. Jednakże to, co z tego wynika, można zawrzeć w kilku dobrych wierszach.
Tematyka przemijania (jak wskazuje tytuł) winna być skoncentrowana bardziej wokół filozofii drogi, przemijania, egzystencji. Wśród takich utworów wiersze dedykowane wnukom – brzmią bardziej jak przestroga: „wiedźcie, co Was czeka na starość.” Poezja dla dzieci swoich dzieci winna być (jeśli już) bardziej dostosowana do najmłodszego czytelnika. Niezbyt zręcznym rozwiązaniem jest pomieszanie dwóch światów poezji: zarówno dla wymagającego dorosłego czytelnika, jak i dla przyszłego kwiatu czytelnictwa. Skąd wziął się taki dylemat? Za taki stan rzeczy należy winić redaktora wydawnictwa za bez intuicyjne opracowanie tomu (a raczej jej brak). Jak już wspomniałem, tom słowa jak liście rozpoczyna i kończą wiersze dla wnucząt. Wśród zachwytu nad poznawaniem świata przyrody przez kilkuletnie dzieci Więczaszek pisze: „Na starość przemykam/ jak cień przy murze/ mrucząc, że czas jest nie ludzki//” (Godność).
Jeżeli życie jest drogą, wędrującym kotem, podróżą, poezją, filozofią, to o tym można przeczytać między wersami. Edward Stachura przekonywał, że wszystko jest poezja, i w swym ostatnim wierszu List do pozostałych przeprosił, że nie zdążył wyjaśnić, czym jest życie, czym jest jego umieranie. Jego życie, droga, droga również były jak te liście. Są zawsze, są wszędzie. Ich różnorodność tematyczna była bardziej skoncentrowana niż poezja Romany Więczaszek, która w odróżnieniu od listów pisze: „Otulona listami,/ których słowa – jak liście,/ myślą o pokoju z pamiątkami./ W nim przytulnie,/ kot i ja mruczymy/” (Ciocia profesor).
Wydaje mi się, że Autorka nie pozostawia złudzeń: woli dopowiedzieć, niż zostawić czytelnikowi jakikolwiek horyzont wyobraźni. Świat Romany Więczaszek to wierszowane listy. Dla kogoś, kto pisze „od zawsze” ważniejsze jest pisanie na ilość, nie zawsze na jakość, bowiem w liście do przyjaciół – nie poprawia się zdań, wersów, zachwytów. Listy to szczerość, i taka jest poezja: szczera, natchniona. Kazimierz Burnat w posłowiu pisze: „Autorka dąży ku dobru, które jest wysoko. W drodze przez życie trzyma się idei Platona jak poręczy. Natchnienie czerpie niemal ze wszystkiego, aby mocno wyrazić je Słowem. Uważa, że słońce jest znakiem nieba, a słowa znakiem natchnienia.” Zgadzam się z tymi słowami i dodam, że dla animatorki kultury, dla osoby propagującej sztukę postępowanie ze sztuką jest celem wyższym niż sama poezja, niż tradycyjne listy, których wysyła się już co raz mniej. Nie zgodzę się natomiast ze słowami Leszka Żulińskiego, które również zostały zamieszczone w tomiku: „Tu jest smutek i radość, ufność i lęk, nadzieja i obawa, zachwyt i niepokój.” Te przeciwstawne słowa zostały zawarte przez człowieka, który niezbyt przyglądał się wierszom i znaczeniu całego tomiku. Żuliński jakby pisał na wyrost, oczekując nie wiadomo czego. Może to z chwili natchnienia pozwoliło na nie niezbyt trafną definicję wierszy Autorki, która z determinacją przyznaje: „Pisz mnie natchnieniem,/ czytaj między wersami./ Nawet, gdy milczę,/ jestem.//” (Wierszem).
Tom Słowa jak liście można odczytać również jako melancholijną podróż. Podróż ku filozofii, ku przemijaniu (jak liście), ku odnowie poetyckiej, aby wreszcie dotrzeć do stacji: zadowolenie, poczucie szczęścia, podziękowanie od wrażliwych ludzi. W jednym z ciekawych wierszy, nota bene podróżniczych Romana Więczaszek przyznaje: „Ich mały świat/ miał być wspaniałą podróżą./ Kiedy usiedli w pociągu,/ przysięgli – / będziemy dobrzy,/” (Podróż).
Reasumując: tom ciekawy, ale zbyt różnorodny. Zbyt kosztowny jak na tę treść i jeszcze ubogi – jeśli chodzi o obrazy. Nie chcę go przyrównywać do jakiegoś przerostu czegoś nad czymś, ale uważam, że tom Autorka ma potencjał twórczy, ma poetyckie ważne inicjatywy. Ma bardzo wiele ważnego do przekazania. Jak w powiedzeniu „miało być dobrze, a wyszło jak zawsze”. Zbyt wiele listów, zbyt wiele emocji – za jednym razem. Mam nadzieję, że następnym razem Poetka udowodni, że wśród wielu słów (które są jak liście) nastąpi tom bardziej charyzmatyczny, w którym jeszcze udowodni siłę dobrej poezji.