O relatywizmie moralnym w letni czerwcowy wieczór
„Warstwy naszego życia leżą tak gęsto jedna na drugiej, że w tym, co później stale nas spotyka, jest coś, co było wcześniej, i co nie jest zakończone i załatwione, ale współczesne i nadal żywotne. Rozumiem to. Ale uważam, że czasami jest to trudne do zniesienia. Być może jednak spisałem naszą historię, żeby się jej pozbyć, nawet jeśli nie mogę tego zrobić”.
Bernhard Schlink
Przedwakacyjnie Kuźniacy pochylili się nad książką, która już doczekała się swej ekranizacji w mistrzowskiej obsadzie: Kate Winslet i Ralpha Fiennes. Mowa oczywiście o „Lektorze”.
Zaledwie sto sześćdziesiąt sześć stron powieści skondensowało w sobie ogrom cierpkich pytań. Te, nad którymi najdłużej toczył się nasz spór, dotyczyły zachwianej moralności głównej bohaterki Hanny, jej decyzji o wstąpieniu do oddziałów SS w 1943 r., analfabetyzmu, „pedofilskiego” zachowania wobec szesnastoletniego młokosa, ale także jej wrażliwości, wierności sobie, odwadze i… samotności.
Ostatecznie, po wielogodzinnych sporach, rozeszliśmy się do swych domostw sfrustrowani. Odtąd już na zawsze pozostaniemy niewolnikami pytań, na które - paradoksalnie - lepiej nie znaleźć nigdy odpowiedzi.
Irmina Kosmala