To - Katarzyna Bereta

Osoby mini-dramatu:

Mężczyzna z wąsem

Facet w berecie

Pan z książką

Dama z „Łyskiem”

Wszyscy stoją na środku sceny pochyleni nad czymś, co jest przykryte czarną płachtą. Każdy ma atrybuty zgodne ze swoim imieniem (wąs, beret, książka, „Łysek” jest wyobrażany przez kluczyki do samochodu, którymi stale bawi się Dama). Mężczyzna, Facet i Pan ubrani są w czarne golfy, białe spodnie i buty, a Dama w białą bluzkę z szerokim, postawionym kołnierzem, czarną, rozkloszowaną spódnicę pod kolana, czarne rajstopy i kapelusz z dużym rondem.

Mężczyzna z wąsem

(ciężko wzdychając)

To już koniec…

Facet w berecie

(sapiąc i ocierając pot z czoła)

Taa… Mnie to się zdaje, że będzie szlus.

Pan z książką

(melancholijnie, podnosząc wzrok ponad scenę)

A ja miałem taką nadzieję…

Facet w berecie

(śmiejąc się i szturchając łokciem Mężczyznę z wąsem)

Taa… Pewnie niewzruszoną,

dlatego żeś Pan ani drgnął, gdy trzeba było…

Dama z „Łyskiem”

(kręcąc kluczykami na palcu i żując gumę)

Panowie, panowie! Ja was tu nie zatrudniłam…

Mężczyzna z wąsem

Moment, moment! Nie było mowy o żadnym zatrudnieniu. Czy kogoś z was ta Dama zaangażowała?

(patrzy po widowni, potem na Pana z książką i Faceta w berecie, którzy opuszczają wzrok speszeni, po czym dodaje dumny)

Bo ja czuję się wolny. Może nie mam takiego „Łyska” jak ona (pokazuje na cień samochodu zaparkowanego z boku sceny), ale mam inne atuty (podkręca z przekąsem wąsa).

Facet w berecie

(podnosząc wzrok i nabierając pewności siebie)

Taa… Pan atuty może i jakie masz, ale czy wystarczające?

(kończy, śmiejąc się i drapiąc w głowę)

Pan z książką

(prostując się i przyciskając książkę do torsu)

Moim skarbem jest słowo…

Facet w berecie

(machając ręką z rezygnacją)

Ech… Słowo daję, że biedny z pana facet. Kto na to dzisiaj leci?... Poeci przestali być modni. Ja dla przykładu już dawno wyrzuciłem wszystkie szkolne książki. U mnie pan nie znajdziesz żadnego wieszcza w mieszkaniu…

Mężczyzna z wąsem

(szepcze na boku, zakrywając usta dłonią)

Za to pełno kolorowych magazynów.

Pan z książką

(zdumiony)

I pan się do tego przyznaje? To doprawdy zdumiewające! Jak można nie mieć w domu jednej chociażby książki?

Facet w berecie

Aaa… nie… jedną to ja mam. Zostawiłem sobie taką małą, czerwoną w twardej oprawie, bo ładnie wygląda na półce nad telewizorem. I wie pan, ona będzie dużo warta, bo to jakiś staroć. Chyba z 19…

Pan z książką

(przerywa z kpiną w głosie)

Z 1968. Znamy towarzyszu. Czytaliśmy i jesteśmy nienajlepszego zdania.

Facet w berecie

(trącając Mężczyznę z wąsem)

Co mu się stało? Jaki towarzysz? Po jakiemu on zaczął gadać?

Mężczyzna z wąsem

(z rezerwą i lekką niechęcią)

Pan mnie przestanie tutaj szturchać. Ja z takimi jak pan bruderszaftu pił nie będę!…

Facet w berecie

(coraz bardziej zdumiony)

Jasna cholera… ale się porobiło! Mówią jakimiś obcymi gadkami, że człowiek nie może się połapać, w czym rzecz. Towarzysz, pan…

(po chwili pauzy zezłoszczony, jakby teraz dopiero do niego dotarło, co powiedział Mężczyzna z wąsem)

Co to znaczy z takimi? Jakimi takimi? Co, że niby ja jestem jakiś taki? Co, że niby inny, gorszy, bo nie mam wąsa, tylko beret?

Dama z „Łyskiem”

(kokieteryjnie)

No, ja tam wolę mężczyzn z dużymi antenkami. Nie ma to jak chłop…

Mężczyzna z wąsem

(urażony)

Tu nie ma chłopów! No chyba, że ten obwieś w berecie, co to w domu trzyma czerwoną zarazę. Na pewno ma korzenie proletariacko-chłopskie. Ja dla przykładu wywodzę się z…

Facet w berecie

(rzuca się z pięściami na Mężczyznę z wąsem)

Jak ci przyładuję! Farbowany lisie jeden! Ja chłop! A ty to niby arystokrata?! A kto zapieprza po kilkanaście godzin dziennie w okienku bankowym? Może twój lokaj?! Sam widziałem, jak nosiłeś papier do drukarki i waliłeś pieczątką po jakichś drukach…

Pan z książką

(próbując uspokoić)

Panowie, żadna praca nie hańbi! Tu nie o miejsce zatrudnienia chodzi ani o korzenie rodzinne, ale o przekonania. System wartości! Co dla nas w życiu jest najważniejsze. Moralnie. Ideowo. Po tym się poznaje, kto kim jest.

Facet w berecie

To pan żeś jest mól książkowy. To widać z daleka i nie trzeba na to dodatkowych dowodów. A pan goguś, co to lubi mieć wszystko akurat. Krawacik, marynareczka, wąsik docięty i skarpetki takie, co by nie było ich widać z daleka. A pani…

Mężczyzna z wąsem

Tego to już za wiele, chamie jeden! A tak! Po tobie widać, żeś jest cham i tyle. Nic dodać, nic ująć. Nie będę takiemu „panował”!

Dama z „Łyskiem”

Panowie, panowie! Uspokójcie się! Bić się w obecności Damy?! Nie wypada. Poza tym, co z moim interesem?…

(wskazuje głową na przykryte czarną płachtą miejsce)

Pan z książką

No, właśnie. Mieliśmy pomóc pani, a tymczasem…

Facet w berecie

(złośliwie)

Tymczasem pan stoisz i pouczasz!... A jeszcze żaden naukowiec i mówca niczego nie naprawił. Przestań więc pan poganiać, jak sam jesteś tylko widzem tego przedstawienia. Stań se pan z boku i ucz się.

Mężczyzna z wąsem

Coś się tak doczepił do faceta? Chce dobrze…

Facet w berecie

A wychodzi jak zawsze… Znam to, znam.

Mężczyzna z wąsem

Przydałby się tutaj fachowiec z prawdziwego zdarzenia! Przecież prawda jest taka, że żaden z nas nie zna się na…

Facet w berecie

Po mojemu, bracie, prawda jest taka, że wam się nie chce ubrudzić. Wam się marzy czysta robota, w rękawiczkach. A tymczasem mamy tu syf, jak się patrzy.

Dama z „Łyskiem”

Tylko nie syf! Proszę się tak nie wyrażać o moim…

Nagle za sceną daje się słyszeć hałas, który narasta aż do trudnego do wytrzymania pisku połączonego ze zgrzytem, jakby ktoś zgniatał samochody. Po chwili hałas gwałtownie ucicha na kilkanaście sekund. Po czym pojawia się ponownie, stopniowo nabrzmiewając aż do dźwięku na granicy wytrzymałości słuchu. Urywa się równie gwałtownie, co za pierwszym razem. Cisza trwa nieznacznie dłużej. W końcu hałas powtarza się w taki sam sposób po raz trzeci, tym razem osiąga poziom głośności, który zmusza wszystkich na scenie do zasłonięcia uszu.

Facet w berecie

Jasny gwint! Co To było? Co tam pani trzyma?

Dama z „Łyskiem”

Ja nikogo ani niczego nie trzymam! Wszyscy są wolni, mogą odejść w każdej chwili…

Mężczyzna z wąsem

Jacy wszyscy…!? To Tego jest więcej? Niech łaskawa pani powie nam od razu, co za zaraza tam się kryje!

Pan z książką

(zwracając się do Damy)

Czy zagraża nam jakieś realne niebezpieczeństwo?

(gdy Dama udaje, że nie słyszy, przybliża się do pozostałych mężczyzn i mówi konspiracyjnym szeptem)

Według mojego rozeznania powinniśmy postawić tej Damie ultimatum: naprawimy, jeśli ona otwarcie powie, co To jest. W przeciwnym razie musimy stanowczo zaprotestować przeciwko wykorzystywaniu naszych umiejętności w celach nam nieznanych.

Facet w berecie

Coś pan kręcisz tą swoją uczoną głową. A może to pan nam zagrażasz, pan i to jakieś tam ulti…, yyy…, ultimulti…, ech… to cholerstwo?!

Mężczyzna z wąsem

Rzucasz się pan, a nie wiesz, o co chodzi. On dobrze kombinuje. To może być nasza szansa…

Facet w berecie

Y…?

Mężczyzna z wąsem

Na wyjście z tej sytuacji z twarzą!

Pan z książką

Z ludzką to już i tak nie wyjdziemy… (dodaje melancholijnie)

Dama z „Łyskiem”

(zirytowana, że znalazła się na marginesie rozmowy)

Czy panowie mogą mi wyjaśnić, o czym tak rozmawiacie? Bo mnie się wydaje, że zboczyliśmy na…

(urywa, gdyż wszyscy patrzą na nią zdumieni, a zarazem jakby nieobecni)

 

Mężczyzna z wąsem, Pan z książką, Facet w berecie

(budzą się po chwili z letargu i wściekli pytają chórem)

Zboczyliśmy…!?

(rozgorączkowani jeden przez drugiego pytają się, gestykulując przy tym wyraziście rękami)

Mężczyzna z wąsem

Ja zboczyłem…!? Pan zboczył…!? My zboczyliśmy…!?

Pan z książką

Nie! Ja zbaczam! Pan zbacza! My zbaczamy!

Facet w berecie

A może: ja zboczę?! Pan zboczy?! My zboczymy?!

Pan z książką

Nie, nie i jeszcze raz kategorycznie: nie! Ja byłem zboczyłem! Pan był zboczył! My byliśmy zboczyliśmy!

(nagle Mężczyzna z wąsem wszystkich zatrzymuje i pokazując oskarżycielsko na Damę, krzyczy)

Mężczyzna z wąsem

A co z panią!?

(po chwili ciszy pełnej konsternacji)

Pan z książką

Dama była zboczyła.

Nagle za sceną daje się słyszeć hałas taki sam, jak poprzednim razem. Ponownie powtarza się trzy razy.

Mężczyzna z wąsem

Panowie, nie wiem jak wy, ale ja mam już dosyć tych pisków i trzasków. Wchodzę do środka! To trzeba rozwikłać…

Pan z książką

(przerywając Mężczyźnie z wąsem)

Proszę uważać na siebie. To może być niebezpieczne…

Facet w berecie

(z drwiną w głosie)

Taa, tak to może każdy pocieszać… Pocieszyciel się znalazł! Sam pan wleź i uważaj, bo może być niebezpiecznie (ten ostatni wyraz cedzi przez zęby)! Ha, ha, dobre sobie!

(do Mężczyzny z wąsem)

Panie, nie bądź pan głupek i nie pakuj się w kabałę!

Pan z książką

(zirytowany wcześniejszą drwiną szeptem do Faceta w berecie)

Pan szanowny zna takie słownictwo? No, doprawdy! A znaczenie też?

Facet w berecie

(wściekły rzuca się z pięściami na Pana z książką)

Nie strzymia, wklupia mu i tyla…! Do tyj pory byłech kulturalny, ale terozki jest żech sobom!

Dama z „Łyskiem”

(ze spokojem, a nawet znudzeniem i obojętnością, żując gumę)

Panowie mają zamiar bić się w mojej obecności? W obecności Damy?

 

(obaj zatrzymują się, mając dłonie zaciśnięte wokół szyi przeciwnika)

Mężczyzna z wąsem

To nam się wymknęło spod kontroli!

Facet w berecie

(opuszczając ręce)

Jakie To!? Jakie To!? O czym pan bredzisz!?

I jakie nam? Nas nie ma! Kumasz pan? Nie ma nas!

Pan z książką

(poprawiając ubranie i fryzurę)

Z filozoficznego punktu widzenia on ma rację. W chwili, gdy wypowiadamy te słowa, one już nie istnieją. Jesteśmy w ciągłym ruchu, więc nigdy nie ma nas tutaj! Jesteśmy zawsze w przeszłości lub w przyszłości.

Tego (pokazuje palcem za scenę, skąd dobywał się hałas) też nie ma! Właściwie, to nic tu po nas! Możemy spokojnie rozejść się i nikt nie zauważy naszej nieobecności.

Dama z „Łyskiem”

(jakby wyrwana ze snu)

Zaraz, zaraz, a ja!? Co ze mną? Mnie też tu nie ma!?

Pan z książką

(wodząc wokół nieobecnym wzrokiem)

Panowie widzą tutaj jakąś Damę?

(po chwili dodaje, patrząc na publiczność)

Chodźmy już! Szkoda czasu! Panta rei!

Mężczyźni schodzą ze sceny na widownię, a Damę pochłania czarna płachta rozciągnięta na środku sceny.