Paradox - Christian Jerry
Autorka recenzji: Magdalena Wardęcka
W świecie paradoksów
Żyjemy w świecie pełnym przeciwieństw, które wzajemnie się przenikają i trwają. Jest to kraina odwiecznej walki antonimów takich jak dobro i zło, miłość i nienawiść, altruizm i egoizm, bieda – dostatek, piękno i brzydota… Takich znaczeń można wyszukiwać w nieskończoność. To właśnie one mają kluczowe znaczenie w książce „Paradox”, której autorem jest Christian Jerry.
Po pierwszych stronach książki można stwierdzić, że to właśnie autor jest zarówno narratorem książki jak i jej głównym bohaterem. Jego opowieść rozpoczyna się w dość osobliwych okolicznościach. Tenże bohater budzi się w pustym, białym pokoju bez drzwi i okien, w totalnym zamknięciu i odosobnieniu. W pierwszym przypływie strachu mieszanego z frustracją ów bohater zaczyna krzyczeć i w(y)zywać osoby, przez które został tam uwięziony. Początkowo jego nawoływania na niewiele się zdają, jednak już po chwili z pokoju dobiegł go głos. W pomieszczeniu bez drzwi i okien nagle pojawia się kobieta, którą narrator opisał jako „kobietę tak piękną, że aż trudno to słowami opisać”.
Po krótkim dialogu Chris zostaje uświadomiony, że miejsce, w którym się znajduje nie należy do żadnych znajdujących się w jego świecie i również osoba, z którą rozmawia do niego nie należy.
Mimo wszystko postać ta zapewnia go o bezpieczeństwie, bo jak twierdzi: prawdziwy dom wariatów jest tam, skąd pochodzisz.
Rationa, bo tak ma na imię kobieta, zdradza mężczyźnie, że żyje w równoległym świecie do tego ziemskiego, lecz jej świat nie jest tak zgniły i zepsuty jak ten, w którym nam przyszło żyć. Ziemska chciwość, nienawiść i potrzeba ciągłego niszczenia zaczęła zagrażać światu, w którym żyje Rationa, bo jeśli zginie świat ludzi, to i jej nie będzie miał prawa istnieć. To właśnie strach przed zagładą Ziemi, której zniszczenia dopuszcza się sam człowiek, stał się tematem książki oraz osiemdziesięciostronicowego dialogu pomiędzy tymi postaciami.
Człowiek to istota z tendencją do samozniszczenia, którą targa nieustanny głód walki i rządzy. Na Ziemi liczy się bogactwo, to co biedne nie ma prawa istnieć. To świat pełen przemocy, terroru, zniszczenia, gwałtów, biedy, samotności, krzywd… Są też dobre strony, jak miłość i empatia, rodzicielska opiekuńczość i chęć tworzenia nowych, jak najlepszych pokoleń. „Paradox” to nic innego jak jeden wielki dialog mężczyzny z Ziemi i kobiety z równoległej rzeczywistości, którzy debatują nad dobrymi i złymi stronami tego świata oraz człowieka, który go buduje i zmienia.
Książka jest sygnowana jako powieść Science Fiction, jednak z tym gatunkiem łączy ją tylko postać Rationy i jej pochodzenia. "Paradox” jest swego rodzaju filozoficznym rozmyślaniem, walką serca i rozumu, a przynajmniej to w zamyśle miał chyba autor. Dla mnie to było dosłownie wymienianie wszystkich możliwych negatywnych i pozytywnych cech człowieka, wszystkich praw, którymi się rządzi i wydarzeń, którym podlega. Trochę tak, jakbym w przyspieszonym tempie oglądała wiadomości z kraju i ze świata, w których wymienione byłyby wszelkie możliwe katastrofy tego świata, w którym jest tez miejsce na pozytywne informacje. Dialog Chrisa i Rationy to pewien spór i poszukiwanie dobrego w tym złym.
Oczywiście sprawy, które opisuje autor, dzieją się naprawdę, a człowiek im podlega. Niestety świat jest tak skonstruowany, jednak nie jest to nic odkrywczego. Pisarz pokusił się o refleksje, jakoby właśnie jednostki mogły zmienić świat na lepsze, chciał odwołać się do rozumu człowieka, który sam się niszczy i zmierza do zagłady. Szczególnie istotne w tym przypadku jest zakończenie „Paradoxu”.
Niemniej jednak książka nie przypadła mi do gustu. Nie jest to Science Fiction, a do filozoficznego manifestu też jej daleko. Mimo, że jest krótka, to czyta się ją dość topornie. Owszem, porusza bardzo istotne sprawy i wartości, ale myślę, że wielu z nas nad nimi się zastanawia i ma ich pełną świadomość. Nie potrzeba nam istoty z równoległej krainy, by nam to urzeczywistnić. Aczkolwiek według opisu na stronie tytułowej warto jej posłuchać, bo zna nasze bolączki, a przede wszystkim dostrzega to, co umyka nam na co dzień. Wszak z dystansu pewne rzeczy widać lepiej... . Cóż, pozostawiam czytelnikom to stwierdzenie własnej ocenie.
P.S. Na duży plus zasługuje według mnie okładka książki, która w dużej mierze oddaje ducha „Paradoxu”.