Niezwykła historia o pani zamienionej w lisa - Dawid Garnett
Autorka recenzji: Irmina Kosmala
Co może stać się z nienasyconą kobietą po zamążpójściu…
Przed nami prawdziwie niezwykła historia, w której to od jej pierwszych niemal zdań realizm i magia podają sobie ręce, w której to ponadto trzeba powołać do życia myślenie alegoryczne, by cokolwiek z życiowych prawd Dawida Garnetta sobie przyswoić.
Oto młoda mężatka Sylvia Tebrick podczas spaceru z ukochanym mężem przez las wokół farmy zostaje niespodziewanie przemieniona w lisa. Autor w trakcie lektury odkryje przed nami sekrety wcześniejszego powinowactwa Sylvii z tym leśnym zwierzęciem. Jej panieńskie nazwisko brzmiało „Fox”; w wieku dziesięciu lat podczas polowania została wysmarowana krwią zabitego lisa. Zachowywała się często niemal jak „półdzikuska” i tylko wrażliwość i wyczulenie na maniery jej opiekunki sprawiły, że Sylvia nie stała się dziką do końca. A i z wyglądu trochę przypominała lisiczkę o rudej czuprynie.
Warto w tym momencie co nieco nadmienić o emocjach jej męża, towarzyszących przemianie żony w lisa. Pan Tebrick po początkowym szoku na widok lisa, szybko zrozumiał, z jak niezwykłym zwierzęciem ma do czynienia. Postanowił mimo wszystko kochać swą żonę pod odmienną postacią i tym większą otaczać troską. Zatem – by nie wzbudzać u służby przesadnej ciekawości – odprawił wszystkich włącznie z opiekunką, która jako jedyna domyślała się prawdy o niepokojącej przemianie jej pani. Zabił też swoje ukochane dwa psy, które z daleka wyczuły obecność lisa i ujadały wściekle.
Piękna Sylvia-lisiczka początkowo cierpiała, doświadczywszy niepewnej i groźnej przemiany. Zapragnęła więc zachowywać się jak osoba: ubierała się w dobrane na jej miarę rzeczy, by nie czuć nagości, grała z mężem w karty, słuchała muzyki oraz lektur czytanych przez jej męża na głos, pryskała perfumami, by zabić nieprzyjemny ludzkim nozdrzom zapach… Jednak z czasem po trochu jej natura lisia zaczęła wygrywać z ludzką, a zwierzęcy instynkt szczególnie dał się we znaki, gdy wokół niej pojawiło się jakieś ptactwo. By dać swej ukochanej nieco więcej wolności, a jednak mimo wszystko mieć ją przy sobie, pan Tebrick postanowił wywieźć ją w miejsce jej dzieciństwa, do domu z ogromnym ogrodem. Przez jakiś czas Sylvia była znów szczęśliwa, jednak z czasem zew krwi dał jej się tak we znaki, że za wszelką cenę – ryzykując swym lisim życiem – postanowiła uciec z „więzienia”.
Garnett stworzył dla nas wspaniałą historię, która służy nie tylko temu, by olśnić czytelnika, ale narysować fantastyczną opowieść , będącą alegorią małżeństwa, śmierci i ludzkiej zdolności kochania bezwarunkowo.
Opowieść o "Lady Into Fox” jest piękna i straszna. Co kocham najbardziej w tej historii , to prostotę i to, że intryguje, wciąga i zaskakuje do ostatnich stron swej opowieści. To lekko szelmowska proza, jednak nie będę psuć historii, ukazując jej zakończenia. Autor przeplata humor z fantasyką, alegorią i realizmem do zbadania ludzkich emocji: bólu, pasji, małżeńskiej wierności, wyrozumiałości, miłości, śmierci i całego cholerstwa.