Przywiązania - Vivian Gornick
Autorka recenzji: Irmina Kosmala
Przywiązania albo czas oddalenia
Ocalenie od bezsensu było wszystkim.
Sens zbawiał.
Zrobiłam pierwszy krok do bycia pisarką: zaczęłam mityzować.
Vivian Gornick
Przyznam szczerze, że to moje pierwsze spotkanie z prozą Vivian Gornick. „Przywiązania” to rodzaj pamiętnika literackiego, obrazującego życie młodej dziewczyny w trudnej przyjaźni, nieudanym małżeństwie, w końcu - w matni depresji.
Z nieukrywaną fascynacją, ale i przerażeniem przyglądałam się losom ambitnej kobiety mieszkającej w Nowym Jorku, która jako pisarka doświadczyła niemałego kłopotu z pisaniem. Na kartach niniejszej prozy autorka wyjawiła swoje zmagania i niepowodzenia w miłości i pracy z tak spokojną szczerością, że wydawało się, że nie miała w sobie nic, czego bałaby się ponownie – z perspektywy minionego już czasu – zobaczyć i unaocznić. Jej wspomnienia obejmują dzieciństwo spędzone na Bronksie, dojrzałość (i odkrycie niespójności) oraz trwający przez całe życie antagonizm z matką.
Przed nami historia, ale taka, którą muszą poznać dojrzałe, doświadczone życiem oczy: kobieta próbująca zrozumieć swoją matkę, samą siebie i to, jak ukształtowała ją przeszłość. Gornick była szczególnie dotknięta przez jej matkę – zaborczą, niepiśmienną, błyskotliwą Żydówkę – i gojkę, Nettie – przejrzałą, wyzwoloną, bezpruderyjną, lecz przy tym emocjonalnie zranioną wdowę z sąsiedztwa.
Prawdy Gornick płoną z kartek, portrety innych osób porażają, zdania i rytmy zachwycają.
Inspiruje sposób, w jaki autorka „Przywiązań” przedstawia swoje światy i sposób, w jaki walczy o zrozumienie ich i siebie. Kilka razy w swoim życiu zamykałam pamiętniki z niesmakiem, przekonana, że autorzy są samolubnymi kłamcami. Gornick jest prawdomówną, niemal bezwzględną, ale coś – może jej własne przedstawione wady – sprawia, że jest współczująca.
Skomplikowana relacja z rodzicem (rodzicami) jest obecnie dojrzałą pożywką dla każdego szanującego się literackiego pamiętnika, ale amerykańska pisarka Vivian Gornick jest wielką matriarchinią tego gatunku. To mistrzowska klasa pisania wspomnień, a relacja matki z córką, którą przedstawia, jest oszałamiająco złożona. (Idąc razem ulicami Manhattanu, matka Gornick zatrzyma obcych i powie: „To moja córka. Ona mnie nienawidzi".).
Dobre czasy to „rodzaj rozmiękczenia między nami”, pisze Gornick, ale w złych czasach obie „płoną” z wściekłości. Ostatecznie są nierozerwalnie „zamknięte w wąskim kanale znajomości, intensywnego i wiążącego”. Ale w książce Gornick nie ma nic wąskiego. To, co mogłoby stać się ćwiczeniem z wizji tunelowej lub litanii skarg, jest ekspansywną medytacją na kobiece doświadczenie, a co za tym idzie, czymś w rodzaju zbiorowego pamiętnika.
-----------------------------------
Vivian Gornick, Przywiązania, przeł. Łukasz Witczak, Warszawa 2021.