Sypiając z prezesem - Joanna Racewicz, Kiara Ulli
Autorka recenzji: Ewa Kowru
Z miłości do kata
Książka Joanny Racewicz oraz piszącej pod pseudonimem Kiary Ulli to opowieść o upokarzanych, krzywdzonych przez wiele lat kobietach, żyjących u boku zamożnych mężów-katów.
Nikt z nas zapewne nie ma złudzeń co do tego, że jakikolwiek związek zawarty z bogatym mężczyzną stanowi gwarancję stabilności, miłości i wzajemnego dozgonnego poszanowania. Coraz częściej, niestety, dochodzą do nas sygnały z „medialnego świata” o rozpadzie dopiero co zawartego związku małżeńskiego znanej celebryckiej pary, poniżania, wykorzystywania swojej przewagi w konfrontacji ze współpracownikami, itp. Wystarczy wspomnieć pierwszy lepszy przykład posądzanego o przemoc fizyczną i psychiczną dziennikarza Kamila Durczoka.
W niniejszej książce dziennikarki oddały głos jedenastu skrzywdzonym kobietom. Każda z przywołanych przez nie historii jest inna, ale zarazem w każdej z nich odnajdziemy podobny schemat sytuacyjny. Bogaty mężczyzna zakochuje się w pięknej (równie bogatej, tudzież spełnionej zawodowo, czy inteligentnej) dziewczynie. Sielanka trwa albo do chwili zawarcia małżeństwa, albo do pojawienia się na świecie ich potomka. Wtedy to zostaje przez małżonka „odbezpieczony granat”: najpierw drobne sprzeczki o głupoty, następnie manifestacja wyższości i poniżanie parterki, opuszczanie na noc domu, ucieczka w alkoholizm lub/i ramiona kochanki, rzucanie przedmiotami, przemoc fizyczna, upodlanie i zastraszanie. Wszystko, rzecz jasna, kończy się rozwodem przesądzonym najczęściej na korzyść oprawcy. Przekupni sędziowie, sfałszowane dowody win obciążające małżonkę, liczni świadkowie rozpadu związku z winy niespójnej emocjonalnie żony, podpisana zawczasu intercyza – wszystko to prowadzi do wygranej przez męża w sądzie, a ofiarę przemocy pozbawia prawa głosu i wpędza w niechybną depresję.
Tak zwany „ludzki drapieżnik” uwielbia zastawiać sidła na swoją ofiarę. Nierzadko upatruje ją sobie zawczasu, prowokuje przypadkowe spotkanie i adoruje. „Ludzki drapieżnik”, przed którym przestrzega wszystkie wolne kobiety ta książka, działa w sposób kalkulatywny. A jest się czego bać. Gdy bowiem przeminie w nim efekt zauroczenia płcią przeciwną, zacznie ją ostentacyjnie krytykować i obrażać, wpędzając swą „zdobycz” w poczucie winy. Przemyślny psychopata upokarza dla swojej hedonistycznej przyjemności. To go nakręca, podnieca, daje poczucie wyższości, mocy i władzy. „Ludzki drapieżnik” celuje w ofiary piękne i młode, bo atrakcyjna kobieta przy jego boku podbija jego atrakcyjność społeczną.
Przed nami jedenaście patologicznych przykładów związków rozpisanych na dwie role: ofiary i kata. Wszystkie zakończone w podobny sposób. Jednak wśród nich najbardziej poruszający, według mnie, był związek Karoliny i Wiktora. Przystojnego prawnika biznesmana i modelki. A wkrótce: impulsywnego psychopaty i zdominowanej zalęknionej kobiety. Gdy Karolina postanowiła w końcu porzucić męża, ten zrobił wszystko, by nie tylko nie otrzymała od niego nic, ale również próbował pozbawić ją praw do wychowywania dzieci i odebrania jej przedmałżeńskiej własności – mieszkania w Warszawie, ponieważ prawo we Francji jest inne niż w Polsce. Wiktora cechowały z pewnością niski próg znoszenia frustracji i liczne huśtawki nastrojów. Jego myśli skupiały się odtąd wokół psychopatycznego prawa zemsty…
Wszystkie opisane historie wciągają, jednak to, co drażniło mnie w nich, to przede wszystkim pisanie pod pseudonimem. Żadne bowiem imię i nazwisko nie jest w tej książce prawdziwe. Ofiara zatem nadal się boi, czyli… pozostaje ofiarą. A psychopatyczny przestępca pławi się dalej w luksusach i zwabia do swego pustego gniazda kolejne młode, piękne i nieświadome zagrożenia dziewczyny. Co więcej! Jedna z bohaterek wyznaje: „Tylko że Krzysztof nadepnął mi na odcisk. Zaczął mnie atakować. Pisał o tym w internecie, powtórzył w kilku wywiadach, że zniszczyłam legendę zespołu, że rozwaliłam go od środka, że go wpakowałam w dziecko, a poza tym zdradzałam go na lewo i prawo z każdym, kto się nawinął” (s. 271). Skoro „Krzysztof” może wylewać na swą ofiarę publicznie pomyje, to dlaczego ta chowa się za pseudonimem, nie pozwalając siebie z nich oczyścić? Absurdalna sytuacja. Jest jeszcze jedna w tej samej historii: kobieta „wyżyłowana finansowo” umawia mężowi studia, producentów oraz mieszkanie w Los Angeles na trzy lata, a sama, nie mogąc odnaleźć się w starym domu, kupuje sobie mieszkanie w Lizbonie. Ot, taki drobiazg finansowy dla kobiety pozbawionej pieniędzy. Takich „smaczków” znajdziemy w spisanych historiach więcej.
Lecz z pewnością myślę z perspektywy ślimaka mieszkającego w muszelce, dla którego gawra niedźwiedzia jest niewyobrażalnym siedliskiem. Tymczasem dla niedźwiedzia jest to tylko zwykła nora.
Atutem tej książki jest niewątpliwie zakończenie – posłowie spisane ręką polskiego psychologa kryminalnego – Jana Gołębiowskiego oraz dokonana przez niego analiza każdego z przywołanych związków. Dowiemy się z niej, dlaczego niektóre kobiety wybierają takich właśnie mężczyzn oraz kim są i jak i rozpoznać psychopatyczną osobowość schizoida.
Sypiając z prezesem to mocna książka, otwierająca głos w dyskusji o przemoc domową. Z pewnością można by dopisać i część drugą, w której to role ofiary i kata byłyby odwrócone. Chętnie sięgnęłabym i po taką pozycję.
-------------------------------------------------------------
Joanna Racewicz, Kiara Ulli, Sypiając z prezesem. Historie kobiet w przemocowych związkach, Wydawnictwo Purple Book, Warszawa 2023.