Próby wyjścia - Izabela Fietkiewicz-Paszek

Próby wyjścia Iza Fietkiewicz Paszek.jpg

Autorka recenzji: Irmina Kosmala

 

Oko przyłożone do płótna

 

Izabela Fietkiewicz-Paszek w tomie Próby wyjścia nie tylko podejmuje próbę dialogu z wielkimi dziełami sztuki i własną pamięcią, ale dokonuje czegoś znacznie odważniejszego: z chirurgiczną precyzją przecina zasłony percepcji, zmuszając czytelnika do ponownego widzenia. To nie są sonety dla miłośników poezji ozdobnej czy czysto estetycznej – to sonety dla tych, którzy nie boją się być zdemaskowani.

Gatunek sonetu – jak celnie zauważył podczas ostatniego spotkania autorskiego dr Tomasz Gruchot – bywa bezlitosny. Wymusza dyscyplinę, precyzję i dojrzałość, nie wybacza poetyckiej słabości ani frazowego niechlujstwa. Poetka nie tylko mierzy się z tym wyzwaniem, ale czyni z tej klasycznej struktury narzędzie subtelnej i wyrafinowanej refleksji egzystencjalno-estetycznej. W Próbach wyjścia sonet staje się nie tylko formą, ale też metaforą: zamkniętą przestrzenią, z której poetka próbuje wyjść przez spojrzenie, pytanie, cięcie słowem. Tytułowe „wyjście” nie sugeruje jednak ucieczki, lecz wielokrotne próby przekroczenia – języka, obrazu, siebie. W otwierającym tomik słowie Karol Maliszewski dostrzega w tychże próbach również wydobycie się „z zaklętego kręgu ograniczeń poezji i malarstwa”.

Część pierwsza tomu – ekfrazy do dzieł malarskich – to imponująca podróż przez znane płótna: od Beksińskiego, przez Fridę Kahlo, Chagalla, Rembrandta, Belliniego, po Boscha. Ale to nie katalog inspiracji ani poetycki przewodnik po galeriach sztuki. Fietkiewicz-Paszek nie opowiada obrazów – ona w nich mieszka, przemieszcza się po nich jak po własnym wnętrzu, wchodzi w dialog z ciałem, kolorem, cieniem i gestem. W sonetach tych obrazy stają się pretekstami do odsłonięcia ludzkiej kruchości, głodu zrozumienia, samotności, przemijania. Autorka wydobywa z nich tonacje nowe: skalne półcienie emocji, zakamarki ludzkiego doświadczenia, których dotychczas nie oświetlaliśmy.

Szczególne miejsce zajmuje tu Beksiński – mistrz snu, trwogi i rozkładu. Pojawia się aż dziewięć razy, ale nie jako artysta grozy, lecz spowiednik ludzkiej słabości i kruchości. Poetka wydobywa z jego obrazów nie tyle potworność, co oniryczny chłód codziennej samotności, pęknięcia, które znamy z własnych snów. Sonety stają się tu zatem nie tylko lustrem obrazów, ale i radiografią lęku.

Poruszająca (jeśli nie wstrząsająca)  jest interpretacja „Lekcji anatomii” Rembrandta. Poetka prowadzi czytelnika po warstwach ciała, lecz nie po to, by poszukiwać w niej fizjologii, lecz by dotrzeć do samego rdzenia ludzkiego niepokoju. Wiersz kończy się słowami:
„kończymy, panowie, światło nam się zmienia” – i w tym geście gaśnięcia światła kryje się zarówno śmierć, jak i oświecenie; moment, w którym spojrzenie przestaje być niewinne.

Część druga –  reminiscencje znad morza: rodzinne wypady po smak, dotyk, oddech (energię złudzenia) – to z kolei liryczna praca z pamięcią. Ale i tu, jak w przypadku obrazów, nie chodzi o rekonstrukcję czy sentyment. Bo poezja Fietkiewicz-Paszek nigdy nie jest bezpieczna. Mimo pozorów lekkości czy osobistego tonu, zawsze podszyta jest pytaniem – czy to naprawdę pamiętasz? Czy to naprawdę twoje?

Tym, co szczególnie uwodzi w Próbach wyjścia, jest precyzja języka. Każdy wers jest przemyślany, trafiający w sedno, ale nie pozbawiony napięcia. Poezja Fietkiewicz-Paszek nie kokietuje, lecz zmusza do przyjrzenia się sobie: swoim słabościom, lękom, zaniechaniom. Otwiera pytania, zostawia szczeliny, mierzy puls wartościom.

Niezwykle symboliczny wymiar zyskuje zamknięcie tomu „Sonetem przez szkło”, dedykowanemu pamięci K.S. W tej miniaturze elegijnej subtelność zderza się z fizycznością przedmiotu: szklanka staje się relikwią czułości, przezroczystą mapą nieobecności, w której „został twój oddech – gdzieś na jego zgięciach”. To już nie tylko poezja ekfrastyczna, ale intymny rytuał wspominania, wyrafinowana ars memoriae.

 

Próby wyjścia to dowód na to, że sonet wciąż może być formą rewolucyjną, jeśli trafi w ręce poetki o tak wyczulonym uchu i oku. To książka dla tych, którzy chcą zobaczyć więcej. Albo inaczej. A może: po raz pierwszy naprawdę.

 

W tym szkle jeszcze żyje coś z twojego ciepła.
Może ślad czułości, z jaką je trzymałeś?
Unosząc pod światło da się dostrzec nawet,
że został twój oddech – gdzieś na jego zgięciach.

Już się wydarzyło. Mimo, że ćwiczyła
od wielu miesięcy, nie umie cię oddać
bez buntu, nie umie. W tej historii koda
miała nadejść kiedyś, czas miał się uchylać

powoli, łagodnie. A tu już po wszystkim.
Chciałaby udawać, że wyszedłeś. Bliscy
czasem ot: wychodzą, wracają nad ranem.

Albo wyjechałeś. Będziesz pisał listy.
Będziesz? Pisz. Przechowa – jak szkło, jak relikty
czasów, kiedy wszystko mogło być na zawsze.

 

                                            [Sonet przez szkło]

 

-------------------------------------------------------------

Izabela Fietkiewicz-Paszek, Próby wyjścia, Zaułek Wydawniczy Pomyłka, Szczecin 2011.