Opowieść o Darwinie - Irving Stone
Autorka recenzji: Luiza Stachura
"Wszyscy geniusze to do pewnego stopnia głupcy"[1]
(…) zieleń to kolor, który rozplątuje węzły na sznurze życia.
Niebieski jest zimniejszy, czerwień bardziej wybuchowa, żółty to niepokój…[2]
Mogłabym zaryzykować twierdzenie, że gdyby nie niesłychany splot, sprzyjających młodemu Karolowi Darwinowi, okoliczności, to teoria o doborze naturalnym nie powstałaby tak szybko i, kto wie, czy byłaby aż tak dopracowana i przemyślana. Pewnego dnia dwudziestoletni Karol otrzymał niesamowitą propozycję podróży okrętem „Beagle” dookoła świata w charakterze geologa. Ekspedycja, która rozpoczęła się w 1831 roku, miała na celu sporządzenie nowych map (dokładniej zaś poprawienie rozbieżności w już istniejących), a praca Darwina była jedynie dodatkiem, swoistym „efektem ubocznym”, bynajmniej nie głównym zamierzeniem wyprawy. Podróż jednak zaowocowała i wprowadziła w życie Karola spory zamęt, nie mówiąc już o burzy, którą (nie)oczekiwane publikacje Darwina wywołały. Co ciekawe, przyszły twórca teorii ewolucji wpierw miał pójść w ślady ojca (czyli zostać lekarzem), jednakże później, na niedługo przed wyprawą w świat, zmienił swoje zapatrywania na przyszłość i (także zgodnie z wolą rodziciela) przyzwyczajał się do myśli, iż niechybnie stanie się… duchownym.
Jego [Karola] dziadek, doktor Erasmus Darwin, znany był w całej oświeconej Anglii jako pisarz naturalista i poeta. Jego ojciec, doktor Robert Darwin, cieszył się reputacją doskonałego medyka nie tylko w Shropshire, ale także w Londynie i w Irlandii, o czym Karol dowiedział się od kapitana Beauforta. „Mógłbym daleko zajechać na swoim nazwisku – uznał. – W istocie to już się stało. Ale co zrobię w przyszłości, by usprawiedliwić fakt, że noszę to nazwisko?”[3]
Jak się wydaje, obserwacje na wyspach Galapagos stały się podwalinami teorii doboru naturalnego i teorii o ewolucji. Tam właśnie Karol dowiedział się, że na poszczególnych wyspach występują różnorodne gatunki żółwi (oczywiście, wtedy jeszcze Darwin nie użył słowa „gatunek”):
(…) gnębiła go zagadka różniących się między sobą żółwi. (…) „Popełniłem błąd – uznał. – Włożyłem okazy z tych wysp do jednego worka, nie podając, skąd pochodzą. (…) Co powoduje te zmiany? W tym sęk.”[4]
Po powrocie do Anglii Karol zajął się nie tylko pracą naukową. Wiele czasu poświęcał także swojej licznej rodzinie. W książce Stone’a drobiazgi życia codziennego (co ciekawe, Karol wraz ze swoją małżonką mieli w zwyczaju czytanie na głos aktualnie wydawanej w Anglii literatury pięknej!), problemy rodzinne (choćby takie jak szukanie odpowiedniego domu), nie mówiąc o miłosnych perypetiach Karola, przeplatają się z informacjami o powstawaniu kolejnych notatek, szkiców i projektów naukowca. Darwin ociągał się z drukowaniem swoich tez, ba! przygotowując się na rychłą śmierć (a przygotowywał się na nią kilkadziesiąt lat!), sporządził testament, w którym dokładnie określił, co powinno stać się z jego szkicami. Dopiero usilne namowy przyjaciół oraz ryzyko, że młodsi naukowcy pierwsi ogłoszą teorię doboru naturalnego, niejako zmusiły Karola do ukończenia i wydrukowania książek.
Wrócił do Zoonomii dziadka, ale tym razem studiował ją uważnie i z zadowoleniem stwierdził, że doktor Erasmus Darwin wykazał się wielką znajomością człowieka i żywych istot. Wierzył w jakiś rodzaj ewolucji życia, był też przekonany, że skorupa ziemska ma miliony lat. Nie miał jednak ani czasu, ani odpowiedniego temperamentu, żeby udowodnić te heretyckie wnioski. Był pełnoetatowym lekarzem praktykiem i obficie wydawanym poetą. Nie wyprawiał się w podróże, żeby obserwować świat czy zbierać niepodważalne fakty na poparcie swoich tez.[5]
Chyba najbardziej intrygujący wydaje się być stosunek Karola Darwina do Boga. Wielokrotnie na kartach książki Stone’a pojawia się pytanie o wiarę i o możliwość pogodzenia teorii ewolucji z tym, co zapisane w Biblii. Owo napięcie między wiarą a nauką tym większe się stawało, im Karol był bliżej sformułowania swoich tez. Warto przytoczyć taki fragment rozmowy między nim a jego żoną:
- Czy sugerujesz, ze Bóg nie istnieje?
- Sugeruję, że Bóg na samym początku stworzył pewne prawa. Potem się wycofał, pozwalając, by jego prawa działały samoczynnie.[6]
Będąc już dojrzałym człowiekiem, osiągnąwszy światową sławę, Karol Darwin o swojej wierze mówił tak:
Zdecydowanie nie jestem ateistą. Nie neguję istnienia Boga. Pewnie jestem agnostykiem, po prostu nie wiem tego na pewno.[7]
Podczas pracy naukowej Karol Darwin wiele wycierpiał. Nie jedynie od swoich antagonistów (a ataki były nieprzejednane również od znajomych, przyjaciół…), nie tylko psychicznie, ale (być może przede wszystkim) fizycznie. Bóle, problemy ze zdrowiem, nieustanne leczenie się wraz z psychicznym obciążeniem (kilkoro dzieci Darwina zmarło) przyczyniły się do przewrażliwienia naukowca na punkcie swojego zdrowia. Mimo wszystko psychosomatyczne dolegliwości nie zatrzymały jego pracy, wręcz przeciwnie:
Wiedział, że do końca swoich dni będzie badał pochodzenie życia. Jego umysł poszukiwał ostatecznych prawd dotyczących natury, a ciało zdecydowanie protestowało przeciwko temu zajęciu! Nie było na to lekarstwa.[8]
Książka Irvinga Stone’a, Opowieść o Darwinie (1980), kusi już tytułem. Jest opowieścią w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie ma wiele wspólnego z naukową (sensu stricto) biografią, wręcz przeciwnie – jest ciepłą, barwną i zajmującą historią jednego z największych naukowców. Utwór podzielony został na dwie części i trzynaście (numerowanych niezależnie od nich) ksiąg. Pierwsza część, Szczur lądowy, oscyluje wokół ekspedycji dookoła świata (rozpoczyna się od propozycji, którą dostał młodziutki Karol Darwin). Druga zaś (Odmienić świat) – poświęcona została poczynaniom Karola w wiktoriańskiej Anglii i dochodzeniu przez niego do rewolucyjnych tez, tez, które odmieniły świat.
Opowieść o Darwinie to zajmująca i przejmująca książka, przybliżająca życie jednego z najbardziej niezwykłych ludzi. Irving Stone (1903-1989), amerykański pisarz, autor między innymi Udręki i ekstazy (o Michale Aniele), czaruje i uwodzi czytelnika. Pięknie napisana i rzetelnie przygotowana Opowieść o Darwinie to nie tylko zbeletryzowana biografia, ale także doskonała panorama życia społecznego, kulturalnego, politycznego i nade wszystko naukowego ówczesnego świata (autor nie ogranicza się jedynie do zaprezentowania Anglii).
——————
[1] Irving Stone, Opowieść o Darwinie, przeł. Hanna Pawlikowska-Gannon, Wydawnictwo MUZA, Warszawa 2011, s. 557.
[2] Tamże, s. 35.
[3] Tamże, s. 131.
[4] Tamże, s. 304.
[5] Tamże, s. 365.
[6] Tamże, s. 405.
[7] Tamże, s. 682.
[8] Tamże, s. 578.