O pięknie - Zadie Smith
Zadie Smith urodziła się w 1975 roku w północno–zachodnim Londynie, gdzie nadal mieszka. Jej matka przybyła do Wielkiej Brytanii z Jamajki, natomiast ojciec był Anglikiem. O pięknie to jej trzecia powieść, którą opublikowała w 2005 roku.
Pozornie książka nie mówi o kategorii estetycznej wymienionej w tytule. Jest historią rodziny, którą poznajemy w trudnym momencie rozpadu małżeństwa. Jej członkowie stają przed codziennymi i niecodziennymi problemami. Dwa pokolenia Belsey’ów - rodzice i dzieci - próbują sobie radzić z nimi na swój sposób. Ich zmagania z codziennością nie są ani heroiczne, ani nietypowe, a jednak rodzinna historia opisana piórem Zadie Smith staje się, mimo 600 stron, fascynująca, ponieważ dotyka problemów, które przeżywają zwykli śmiertelnicy. Bo który ze współczesnych szesnastolatków, jak bohater książki - Levi, choć trochę nie interesuje się hip–hopem? Kto z dwudziestoparolatków nie umierał chociaż raz w życiu z miłości albo przynajmniej nie poczuł przechodzącej przez ciało iskry elektrycznej spowodowanej nagłym uczuciem, jak doświadczyli tego Zara lub Jerome? Kto z pięćdziesięcioparolatków z trzydziestoletnim stażem małżeńskim nie przeżył chociaż jednego kryzysu, jak przeżywają Belsey’owie - Kiki i Howard?
Co łączy ich wszystkich bez względu na różnice pokoleń? Bezustanne dojrzewanie, poznawanie siebie, intensywne doznawanie bogactwa świata. Czy w tym właśnie tkwi zawarte w tytule piękno? A może jeszcze w czymś, co mogłam przeoczyć?
Wielką zaletą powieści Zadie Smith jest jej mistrzowski talent w budowaniu tętniących życiem postaci, które posługują się współczesnym, żywym, zabawnym językiem.
Książka warta polecenia.
Katarzyna Sztuba (magazyn "Głosik")
Zastanawiam się, o jakim pięknie traktuje ta roztyta powieść. Nasuwa się wniosek, że jedynie o tym czarnym. Zatem: o brudzie małżeńskiego współżycia, brudzie wykładania sztuki na uniwersytecie, brudzie dorastania, w końcu… brudzie samego życia.
Sztuka to mit Zachodu (…), w którym szukamy ukojenia i poprzez który kreujemy samych siebie (214).
Irmina Kosmala