Gniezno - Miastem Poetów!
Z ogromną przyjemnością informujemy o powstaniu nowej inicjatywy kulturalnej pod roboczym tytułem „Gniezno – Miastem Poetów”. Celem inicjatywy, zaplanowanej na dzień 12 września 2009 roku jest z jednej strony pokazanie Gniezna jako miejsca, które nasiąka – przesiąka poezją, którą trzeba jedynie dostrzec – usłyszeć, a z drugiej prezentacja gnieźnieńskich Poetów jako grupy ludzi wrażliwych poetycko, których twórczość składa się na artystyczny dorobek Pierwszej Stolicy Polski.
Uwiedzenie
Po przeczytaniu „Kodu Leonarda da Vinci” Dana Browna zastanawiam się, ile jeszcze obrazów skrywa w sobie tajemnicę mogącą, co uważniejszych, obłaskawić zaszczytem rozszyfrowania odpowiedzi. Trzeba tylko patrząc na dane dzieło umieć pytać. Wychwycić aluzję. Dać się uwieść czasowi jego narodzin, jak i samemu artyście.
O relatywizmie moralnym w letni czerwcowy wieczór
„Warstwy naszego życia leżą tak gęsto jedna na drugiej, że w tym, co później stale nas spotyka, jest coś, co było wcześniej, i co nie jest zakończone i załatwione, ale współczesne i nadal żywotne. Rozumiem to. Ale uważam, że czasami jest to trudne do zniesienia. Być może jednak spisałem naszą historię, żeby się jej pozbyć, nawet jeśli nie mogę tego zrobić”.
Bernhard Schlink
SPOTKANIE
Otwieram zmęczone oczy i już tam jestem. W Lisiej Górze – urokliwej wiosce, przytulonej do granic Tarnowa w województwie małopolskim. Jest późne popołudnie, ale słońce zahacza jeszcze zielone wzniesienia, wysokie pagórki.
Z rozkoszą sztyletuje swymi promieniami pełzające nisko, brzemienne deszczem chmury. Wdycham chwilę, która napełnia mnie błogością. Odwracam wzrok i spostrzegam jakiś słoneczny dom. Zastanawiam się, czy zapukać i kto mi otworzy.
- To mieszkanie Jana Rybowicza – poety lisiogórskiego. Dziś jego sześćdziesiąte urodziny. Jeśli chcesz go poznać bliżej, wybierz się dziś na koncert Starego Dobrego Małżeństwa – właśnie świętują swój i jego jubileusz w Śmignie – porozumiewawczo mruga do mnie tajemniczy wędrowiec.
Prawie Kino w MOK-u, klaps drugi – przemyślenia po seansie
Metropolis, czyli rzecz o potrzebie rewolucji...