Wilk z Wall Street - Jordan Belfort

wilk z wall street u iext24420725

NINIEJSZA RECENZJA AUTORSTWA DOMINIKI JANOWSKIEJ
ZAJĘŁA II MIEJSCE
WV KONKURSIE RECENZENCKIM KUŹNI LITERACKIEJ - Offeliada 2015

 

Przewodnik po krainie rozpusty

 

„Pieniądze są cudowne! Posiadanie pieniędzy to konieczność!

Posłuchajcie i dobrze zapamiętajcie: w ubóstwie nie ma nic szlachetnego.

Byłem bogaty i byłem biedny i wierzcie mi: wolę być bogaty”.

 

Są to autentyczne słowa byłego maklera giełdowego – Jordana Belforta, jednego z najsławniejszych mówców motywacyjnych zza oceanu, które to umieścił w swojej szokującej autobiografii pt. „Wilk z Wall Street”. Jest to pozycja literacka przekraczająca wszelkie granice dobrego smaku, obfitująca w wulgaryzmy, prostacka, obraźliwa i… zadziwiająco wciągająca. Belfort z niebywałą szczerością opisuje w niej swoje kontrowersyjne życie milionera – seksoholika, milionera – narkomana, milionera, który bez względu na to, ile posiadał – zawsze chciał mieć więcej. Nic dziwnego, że niedługo po ukazaniu się książki, powstał film o tym samym tytule z popisową rolą Leonardo DiCaprio, grającego samego Jordana. Pod względem wydźwięku, film bez problemu dorównuje książce. Tak jak były makler nie przebiera w półśrodkach i bez żadnej cenzury opisuje swoje najbardziej wstydliwe wybryki, tak reżyser Martin Scorsese bez najmniejszych zahamowań, ze szczerą dokładnością obrazuje tę niemalże fantastyczną rzeczywistość. Obsada aktorska została starannie dobrana, można powiedzieć, że DiCaprio nie gra Jordana Belforta – on tym Belfortem jest. Aktor doskonale balansuje między najprzeróżniejszymi wcieleniami tytułowego Wilka: potrafi w jednej chwili przemienić się z roli zdominowanego przez żonę mężczyzny, w charyzmatycznego mówcę, wygłaszającego błyskotliwe przemowy, by w następnym ujęciu wcielić się w rolę doświadczonego narkomana, który próbuje zapanować nad własnym ciałem. Również pozostali aktorzy, także drugoplanowi, tacy jak na przykład Matthew McConaughey, nadają filmowi niepowtarzalny klimat gorzkiej satyry, z elementami komedii.

„Wilk z Wall Street” jest swoistego rodzaju przewodnikiem po niedostępnym, mrocznym, acz szaleńczo fascynującym świecie pieniędzy, banków, giełd i walut. Świecie wzlotów i upadków, świecie największych przekrętów i oszustw pieniężnych, jakie tylko można sobie wyobrazić. Krainie rozpusty, którą jednocześnie gardzimy i jej pożądamy. Jordan Belfort zabiera nas w niezapomnianą podróż po luksusowych willach, pokojach, wytapetowanych banknotami i giełdach, wypełnionych bogatymi nałogowcami, łaknącymi pieniędzy tak bardzo jak narkotyków. Co ciekawe, zarówno przy oglądaniu filmu, jak i przy czytaniu książki odbiorca doznaje pewnego dysonansu: wpada on w przeświadczenie, iż właściwie przestępstwa głównego bohatera przestępstwami nie są, a jego osobę mylnie interpretuje jako autorytet. Ponadto, niejednoznaczność głównego bohatera i narracja prowadzona w pierwszej osobie, nie ułatwiają osądu jego czynów. Z chęcią przyrównam to do „upojenia się” postacią Jordana, ponieważ podczas analizowania jego osobowości niemalże tracimy trzeźwość umysłu i mylnie uważamy go za pewnego rodzaju guru.

 

Szczerze polecam tę lekturę każdemu, kto jest gotowy przemknąć przez wyrażenia ordynarne i docenić klimat opisanych wydarzeń. Wulgaryzmy zawarte w książce, jakkolwiek miałyby ranić oczy czytelników, nadają niezrównaną w odbiorze wiarygodność wypowiedzi i świadomie przyprawiają o moralne obrzydzenie.