Zima - Andrzej Stasiuk

Zima Stasiuk 2017

Autorka recenzji: Irmina Kosmala

 

Zima, czyli traktat o przemijaniu.

 

Tak chciałbym zaczynać wszystkie historie. Od ciał i rzeczy, ponieważ nie starcza mi wiary we wskrzeszenie jednych i drugich…

                                                                         Andrzej Stasiuk

 

Oto przed nami pięć nienowych opowiadań Andrzeja Stasiuka, z których składa się książka „Zima”, wznowiona po szesnastu latach przez wydawnictwo Czarne. Praktycznie wszystkie łączy ten sam klimat narracji oraz temat, traktujący o brzydocie, rozpadzie i przemijalności świata.

Tu nic nie jest piękne, doskonałe i pewne. Nic nie zachwyca ani nie wzrusza. Co najwyżej – porusza i przygnębia czytelnika swą powtarzalnością, beznadzieją i niemocą, bowiem bohaterowie tychże mini historii tkwią niczym woskowe figurki, od lat w tym samym miejscu, bez pomysłu na lepsze życie, wyrwanie się z „barłogu życia”, spędzanego gdzieś w smutnych peryferyjnych przestrzeniach Polski „B”.

Jednak, co istotne, bohaterowie Stasiuka potrafią marzyć i planować. Dotykając nowych rzeczy w sklepach czy na bazarach, przenoszą się wraz z nimi na chwilę – niczym w magicznym wehikule czasu – w inny, lepszy wymiar rzeczywistości. I to im wystarcza. Zaspakajają swe głody pożądań inności kradzieżą drutów do izolatorów, czy nabywaniem odzieży w „sekond hand-ach” .

Zebrane historie autora „Opowieści galicyjskich”, do których jednoznacznie nawiązuje niniejsza książka, przywołać mogą również na myśl wiersz Wisławy Szymborskiej „Muzeum”. Poetka przedstawia w nim wizję miejsca w opozycji do życia. W muzeum pamiątki przeżyły swoich właścicieli. Podobnie rzecz jawi się w prozie Stasiuka. Człowiek jest w niej bowiem istotą przemijalną, zmienną; jest bytem, dla którego nawet pośmiertna przyszłość rysuje się równie niepewnie, co doczesność. Tymczasem rzeczy przechodzą z rąk do rąk na tym „panświatowym” wysypisku śmieci.

Smutna zatem konstatacja przeziera przez karty Stasiukowej prozy, w której to człowiek jawi się li tylko jako byt materialny, przemijalny i ulotny, niepotrafiący prawdziwie żyć i tworzyć. On tylko dotyka, podpatruje, ogląda. Nie stać go więc na ruch - mały krok w stronę doskonałości. Nie stać również, by spełnić swe marzenia, które w efekcie okazują się kłamstwem.

Ostatnie, a jednocześnie tytułowe opowiadanie również stanowi swoistego rodzaju oszustwo. Oto biały puch oblepia świat, na chwilę tuszując jego ponurość i brzydotę. Stwarza wrażenie harmonii, będąc naprawdę chaosem. W tym świecie trwałość okazuje się złudzeniem, a przemijalność jedyną cierpką prawdą.

 

 

 

---------------------------

Andrzej Stasiuk, Zima, Wydawnictwo. Czarne, Wołowiec 2017.