Negatyw - Krzysztof Szymoniak

Negatyw 2020 Szymoniak.jpg

Autorka recenzji: Irmina Kosmala

 

Małe piekła w wielkim świecie

 

Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu

                                                                                           - Mark Twain

 

Jakiś czas temu otrzymałam w prezencie Negatyw Krzysztofa Szymoniaka. Front książki zdobi zdjęcie sympatycznej dziewczyny przecięte na pół pionową kreską. Lewa część jej wizerunku jest biało-czarna, prawa natomiast ukazana kolorze. Początkowo uznałam to za zabieg artystyczny. Ot, jedna z wielu książek K. Szymoniaka – fotografującego dziennikarza i poety – o kolejnej odkrytej u kogoś pasji fotografii, pomyślałam.

Najnowsza książka K. Szymoniaka okazała się całkowitym zaprzeczeniem powyższych przypuszczeń. Już u progu tej traumatycznej opowieści, zanim jeszcze kurtyna zostanie do końca podniesiona, a aktorzy dramatu przedstawieni, zapoznani zostaniemy z prologiem do niniejszego spektaklu o niechybnej  „sztuce przetrwania”, czyli wyjętej z katalogu ludzkich przypadłości rozpiski o padaczce, obgryzaniu paznokci, czy depresji sprzężonej z zamachami na własne życie.

Negatyw, czyli sztuka przetrwania przedstawia prawdziwą historię dziewczyny, która urodziła się w złym miejscu, w złym czasie i pod złym dachem. Te trzy pechowe sprzężenia sprawiły, że jej dzieciństwo było „przesrane”, jak wielokrotnie będzie akcentował to sam autor. Pewnego dnia los chciał, że spotkała K. Szymoniaka i zaufała mu na tyle, by się przed nim otworzyć. Po wymianie korespondencji drogą telefoniczną (ona mieszkała we Wiedniu, on w Gnieźnie), postanowili spotkać się w pierwszej stolicy, by móc stworzyć to dziełko. Ze śmiałej odwagi wyprzężenia się z obrastających ciało i umysł lęków bohaterki oraz przyzwoitości pisarza, który charytatywnie podjął się spisania całej opowieści Kasi K. – „bez egzaltacji, epatowania dramaturgią i taniego moralizatorstwa” – powstał Negatyw.

Książkę odczytuję jako swoisty rodzaj katharsis, oczyszczającej autoterapii, pozwalającej nie tylko dokonać podsumowań czterdziestoletniej traumy życia w prywatnym światku skażonym biedą, alkoholem, seksualnymi orgiami ojca, przemocą domową, porzuceniami…

Wydawać by się mogło, że z takiego bagna, które nie wciągnęło bohaterki na tyle, by umarła (choć, jak się później okaże, aż trzykrotnie próbowała!), a  pozwoliło „jakoś przetrwać” czas dzieciństwa, by wyzwolić się z przemocowej klatki i uciec do Wiednia, że po takim doświadczeniu uda się Kasi odbić, stworzyć inną rodzinę, na pohybel doświadczonym historiom. Znam takie przypadki. Jednak scenariusz podporządkowanej mężczyźnie matki wrósł w nią tak mocno, że nasza bohaterka nieświadomie, nie znając póki co lepszego, powieliła go.

Przed nami książka niezwykle odważna. Obrazująca piekło życia niewinnego dziecka, które przez patologiczne zachowania rodziców zachorowało na epilepsję, co z kolei skutkowało prawie całkowitą utratą wzroku w lewym oku. Biało-czarny portret kruchej istotki, płaczliwego niejadka z wiecznymi kolkami brzucha, dopełniają lęki, depresja, obgryzanie paznokci oraz inne przypadłości psycho-fizyczne. Uwikłania w złe związki, bycie wykorzystywaną i upokarzaną kobietą – to następstwa powielanych z rodzicielskiego domu zachowań.

Jak życie odważnej kobiety, Kasi K., wygląda obecnie? Czy udało jej się wyrwać z nałogu powtarzalności istnienia? Zachęcam do przeczytania książki. Można ją nabyć pisząc na adres redakcji.

Bohaterce niniejszych dzienników, zszytych w zajmującą całość ręką profesjonalnego mistrza, gratuluję. Kibicuję Ci, Kasiu, by Twoje następne czterdzieści lat życia ułożyło się w tę drugą na zdjęciu - jasną odsłonę delikatnej twarzy.