Sobie pisani - Jolanta Kosowska

Sobie_pisani_okl.jpg

Autorka recenzji: Ewa Kowru

 

W labiryncie nieporozumień

 

Ta historia wydarzyła się naprawdę. Mnie. To było bardzo dawno temu. Poznaliśmy się przypadkowo na jakiejś domówce. Oboje studiowaliśmy, jednak z dala od siebie. On pochodził z Czech. Jednak tamtego wieczoru stało się coś, co nas zbratało. Sama nie wiem - podobne spojrzenie na świat, te same pasje, literatura, chęć poznawania świata, ludzi i innych kultur? Z każdą wymianą zdań czuliśmy się sobie bliżsi. Po dwóch latach mieszanych naprzemiennie z tęsknotą, pożądaniem i bliskością, zaręczyliśmy się. A gdy już ustaliliśmy termin ślubu i wybraliśmy obrączki, on niespodziewanie zjawił się u mnie ze swoją przyjaciółką. Przyjechał na chwilę. Udaliśmy się we troje na kolację do restauracji. On jednak tego wieczoru zupełnie mnie nie zauważał. Cały czas adorował tamtą dziewczynę. Do dziś nie wiem, czy ta piękna blondynka posłużyła mu tylko za pretekst do zerwania ze mną, czy też coś naprawdę ich łączyło. W każdym razie, gdy muzyka zrobiła się nastrojowa i pierwsze pary pojawiły się na parkiecie, on poderwał się z krzesła i poprosił ją do tańca. Zrobiło mi się niedobrze i wybiegłam z dusznej sali. Ów pamiętny wieczór zakończył wówczas trwający blisko trzy lata związek.

Nie wiem, jakim cudem, ale czytając Sobie pisanych Jolanty Kosowskiej, miałam wrażenie, że autorka podsłuchała moje bolesne wspomnienie. Opisała je bardzo dokładnie. Jak się domyślacie, to była dla mnie niesamowicie emocjonalna wędrówka ulicami Pragi. Doskonale znałam te miejsca z autopsji. Jak pamiętacie, mój były narzeczony był Czechem. Całą lekturę podążałam więc krok w krok za bohaterami, śledząc ich losy i próbując odgadnąć przeznaczenie.

Jednak w tej historii zakończenie jest zupełnie inne. Tu głupie nieporozumienie prowadzi do rozłamu, zerwania i porzucenia. Dużą rolę odegra w nim Sofia, starsza pani, u której nasza bohaterka, Marta, wynajmuje pokój. To ona – nie znając prawdziwych motywacji narzeczonego Marty – uknuje intrygę doprowadzającą oboje kochających się ludzi na skraj przepaści.

Morał, jaki płynie z tej lekcji jest prosty: nigdy nie należy wtykać nosa w nie swoje sprawy, pomagać czyjemuś przeznaczeniu. Również z doświadczenia wiem, że można tym tylko zaszkodzić sobie i innym. A poza tym drugi wniosek, bardziej optymistyczny wynika z tej życiowej lekcji: nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli uwierzy się w przeznaczenie (zapisane w gwiazdach czy dłoni, wszystko jedno), to ono się spełni.

Najnowsza powieść autorki Niedoskonałych zaprosi nas na romantyczną, pełną emocjonujących zwrotów akcji włóczęgę ulicami Pragi. To wciągająca podróż, nawet jeśli już kiedyś pozwoliliśmy porwać się na nią ukochanej osobie…

 

---------------------------------------------------------------------------------

Jolanta Kosowska, Sobie pisani. Magiczna Praga i alchemia miłości, Wydawnictwo Zaczytani, Gdynia 2023.