Hydra - Jarosław Księżyk
Autorka recenzji: Irmina Kosmala
Dwa oblicza buntu
Powieść Hydra Jarosława Księżyka to dzieło, które z pozoru wpisuje się w popularny nurt krytyki korporacyjnego świata, jednak pod powierzchnią skrywa znacznie głębszą, niemal filozoficzną rozprawę o naturze wolności, buntu i człowieczeństwa w epoce późnego kapitalizmu. To nie jest kolejna opowieść o wypalonym pracowniku; to wnikliwa i mroczna diagnoza stanu duszy człowieka zamkniętego w szklanej klatce nowoczesności.
Centralnym antagonistą powieści nie jest człowiek, lecz system – tytułowa Hydra. Księżyk kreśli obraz korporacji-monstrum, która, niczym mityczny potwór, ma wiele głów i oplata swoimi mackami każdy aspekt życia swoich pracowników. Nie chodzi tu jedynie o wyzysk czy mobbing w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Hydra dokonuje czegoś znacznie gorszego: systemowej dehumanizacji. Pracownicy, sprowadzeni do roli „ludzi-robotów”, zostają pozbawieni nie tylko prawa do błędu, ale przede wszystkim prawa do autorefleksji i samorozwoju. Każda minuta jest mierzona, każdy proces optymalizowany, a człowiek staje się jedynie wymienialnym trybikiem w maszynie, której cel jest równie niejasny, co wszechogarniający.
Jarosław Księżyk w swojej powieści Hydra serwuje czytelnikowi gorzką, momentami boleśnie trafną diagnozę współczesności – świata korporacyjnych biur, open space’ów i kontrolowanego buntu, który okazuje się jedynie kolejną formą zniewolenia. To dystopia silnie osadzona w naszej codzienności, przez co niepokojąco bliska i prawdopodobna.
Hydra to nie tylko tytuł – to metafora wszechobecnego, wielogłowego systemu, który zdaje się mieć oczy i uszy. Księżyk pokazuje korporację nie jako miejsce pracy, lecz jako totalitarny organizm. Bohaterowie powieści żyją w strukturze, w której każda decyzja, każdy oddech i każdy bunt jest przewidziany, zaplanowany i... dopuszczony w ramach kontroli. To system, który połyka nawet sprzeciw i trawi go, czyniąc częścią siebie.
Autor nie ucieka w uproszczenia – zamiast czarno-białych schematów, serwuje niuanse: wolność okazuje się złudzeniem, a bunt dozwolonym wentylem bezpieczeństwa. Postacie, z którymi obcuje czytelnik, są świadome swojej pułapki. Wśród nich wyróżnia się Geek – figura współczesnego inteligenta, outsidera, ironicznego komentatora rzeczywistości.
Porównania, jakie przychodzą nam na myśl wczytując się w najnowszą książkę gliwickiego pisarza - z Możliwością wyspy czy Rokiem 1984 - nie są na wyrost. Od Houellebecqa Hydra przejmuje egzystencjalne przygnębienie, przenikliwe spojrzenie na wyjałowione relacje międzyludzkie i samotność tłumu. Z kolei Orwellowski duch unosi się nad całą konstrukcją świata przedstawionego – biurokratycznego, zimnego, zmechanizowanego, w którym jednostka nie tyle zostaje złamana, co zaprogramowana. Ale Księżyka nie można nazwać jałowym naśladowcą wielkich diagnostów współczesności. Jego styl ma własną jakość: jest surowy, miejscami oszczędny, gdzie indziej ocierający się o filozoficzną, rozbudowaną frazę, co daje czytelnikowi wrażenie ciągłego napięcia. W tym aspekcie literackie echa Roku 1984 Orwella i Możliwości wyspy Houellebecqa są nieprzypadkowe i niezwykle celne. Z Orwella Księżyk czerpie wizję totalnej kontroli, która przenika do sfery myśli i języka – korporacyjna nowomowa staje się jedynym dopuszczalnym sposobem komunikacji, a wewnętrzny głos jednostki zostaje zagłuszony przez szum targetów i deadline'ów. Z kolei wpływy Houellebecqa widać w opisie emocjonalnej pustyni, jaką staje się życie bohatera. Geek, podobnie jak postaci francuskiego pisarza, funkcjonuje w świecie, w którym autentyczne uczucia i więzi zostały zastąpione przez puste rytuały i transakcyjną logikę.
Punktem zwrotnym w tej „zaprogramowanej” egzystencji jest bunt Geeka. Jednak i tutaj Księżyk unika prostych rozwiązań. Bunt w Hydrze ma bowiem dwa oblicza. Pierwsze, to bunt zorganizowany, niemal polityczny. Spisanie postulatów przez bliską bohaterowi osobę jest próbą walki z systemem na jego własnych zasadach. To żądanie „lepszych warunków”, „większych praw”, „szacunku”.
I właśnie w tym momencie powieść ukazuje swoją największą siłę. Dla Geeka te postulaty są iluzją wolności. Widzi w nich jedynie próbę wynegocjowania wygodniejszej niewoli – jak sam gorzko stwierdza, to tylko "poluzowanie łańcucha o dwa oczka". Bohater intuicyjnie rozumie, że walka z Hydrą za pomocą jej własnych narzędzi – negocjacji, petycji, formalnych żądań – jest z góry skazana na porażkę, ponieważ legitymizuje istnienie samego łańcucha.
Prawdziwa rewolucja Geeka odbywa się gdzie indziej – w sferze intymnej. Prawdziwą wolnością, jedyną skuteczną ucieczką z objęć Hydry, okazuje się miłość do dziewczyny. To w tym uczuciu bohater odnajduje swoją suwerenność. Miłość jest tym, czego Hydra nie potrafi zmierzyć, skwantyfikować ani zoptymalizować. Jest aktem czysto ludzkim, irracjonalnym z perspektywy korporacyjnej logiki, i właśnie dlatego stanowi ostateczną formę oporu.
To dlatego Hydra staje się powieścią przejmująco uniwersalną. Księżyk zdaje się mówić, że w świecie, który dąży do pełnej kontroli nad naszym czasem, uwagą i aspiracjami, największym aktem buntu nie jest zmiana zewnętrznych struktur, ale ochrona i kultywowanie wewnętrznego, autonomicznego świata uczuć. Wolność nie leży w zdobyciu lepszej pozycji w systemie, ale w zbudowaniu relacji, która pozwala nam ten system mentalnie opuścić.
Najnowsza książka Jarosława Księżyka to powieść gęsta, wymagająca i niezwykle trafna w swojej diagnozie. To gorzka refleksja nad współczesnością, która stawia fundamentalne pytanie: czy w epoce totalnej optymalizacji jest jeszcze miejsce na autentyczne człowieczeństwo? Odpowiedź, jakiej udziela autor, jest tyleż pesymistyczna w ocenie świata, co pełna nadziei w wymiarze jednostkowym. To książka dla czytelników, którzy w literaturze szukają nie tylko fabuły, ale i lustra, w którym mogą dostrzec niepokojące rysy otaczającej nas rzeczywistości.
Hydra ponadto to książka, która nie oferuje łatwego pocieszenia, nie daje również nadziei. Zamiast tego zdziera kolejne warstwy złudzeń i zmusza do konfrontacji z pytaniami o istotę wolności, sens pracy, granice tożsamości. To opowieść o duchu ludzkim, który od wieków szarpie się w sidłach systemów, ideologii, religii i korporacji – i który nawet w najciemniejszych zakamarkach zniewolenia potrafi zadać pytanie: „czy życie choćby w złotej klatce warte jest przeżycia?”.
Jarosław Księżyk stworzył powieść niełatwą, ale wybitnie trafną. Hydra to literatura zaangażowana, ale nie nachalna; dystopia, która dzieje się tu i teraz. W świecie, w którym bunt został wpisany w regulamin korporacji, Księżyk pyta: co nam jeszcze zostało?
------------------------------------------------------------
Jarosław Księżyk, Hydra, Wydawnictwo FORMA, Szczecin, Bezrzecze 2025.