W górę, przez sny – Teresa Tomsia

W górę (2023) TT.jpeg

W górę (2023) TT

 

Jak wiosenny strumień górski, który wartko płynie, biały pudel biegnie przede mną w górę, gdy idę wpatrzona w zbocza porośnięte kosodrzewiną, mrużę oczy przed napierającą światłością południowych promieni, nie śpieszę się, nie ponaglam nikogo, o nic nie proszę. Zapytał mnie dziś poeta, czy mój pies jest jeszcze w naszym domu, widział bowiem zdjęcie Juniora na łamach portalu kilka lat temu (https://www.recogito.eu/w-odosobnieniu/ 17/04/2020) i teraz nas sobie przypomniał, gdy dziękował za orzeźwiające „chłodne strugi” nowych wierszy. Lubię takie konkretne rozmowy, gdy pojawiają się przy nas cienie ludzi, zwierząt, rzeczy, pejzaży, w które można wejść znów wyobraźnią i nasycić się zapamiętanym widokiem. Przygarnięty pudel, chorowity, odrzucony, nabrał sił w rodzinie i żył z nami piętnaście lat.

 

Wrażliwość na krzywdę żywego stworzenia Krzysztof Grzechowiak ujawnia także w swoich lirykach z tomiku Zaległe terminy (Galeria Autorska 2022). Szczególnie poruszający jest wiersz Jelonek opowiadający o spotkaniu młodego człowieka z niewinną ofiarą ślepego losu. Subtelnie i z czułością ukazuje poczucie samotności i bezradność wobec sił natury, próbuje powstrzymać trwogę przed ostatecznością przemijania:

 

Przez całe życie słyszę płacz jelonka

który wpadł do dołu

wykopanego pod graniczny kamień.

Szedł z matką do życiodajnej wody

nad ranem w mgłach młody i nieostrożny.

Dół był wąski i o własnych siłach

nie mógł się wydostać i matka zapewne

odbiegła go i zostawiła zgodnie

z okrutnym prawem natury. Nie żył

kiedy stanąłem nad jego otwartym

mimowolnym grobem. Osypany piaskiem

i skulony. Jak boli ta śmierć

bo mógł śmigać cętkowany po polanach

oświetlonych słońcem które się przedarło

przez kolczaste liście dębów

wzbijać obłoki kurzu na duktach i ścieżkach

tamtych lasów nim jakiś myśliwy

wziąłby go na cel i skrwawił mech

dla wątpliwych trofeów.

Ciągle biegnie przez moje sny

opuszczony i ten płacz

nieustannie płacze we mnie.

 

Poezja Grzechowiaka pochyla się nad każdym pojedynczym istnieniem i odkrywa jego właściwe miejsce, zakorzenienie i zagrożenie w świecie galopujących przemian. Chwyta niedostrzegalne nitki powiązań z tradycją życia, zachowania, poszanowania śmierci i udowadnia, jak bardzo są cenne, a jednak narażone na zniszczenie. Świadomie wybiera ujawnianie uczuć zamiast opiniowania, współodczuwanie, a nie tylko wiedzę o rzeczywistości.

Urodzony w 1955 roku we Wrześni (i tam mieszający do dziś) autor tomiku Regalia (2005) szuka miary człowieczeństwa dla zdarzeń i postaw, jakie zauważa wokół, bo indywidualny los jest częścią uniwersum, nieustającą próbą wpisywania się we wspólnotę, w jakiej „ja” ma swój metaforyczny udział. Przymierza się i odchodzi na pustkowie „szary jak znamię kurzu”: „Ucząc się pilnie pokory, zwiedzając porty rozpaczy; // przysięgi które zwietrzały i wiatr je zabrał z popiołem / i dymem spalonego rękopisu. I nic się nie wróci / z twoich utrat” (Zaległe terminy). Ta liryka gorzkich poruszeń jest jednocześnie rozrachunkowa i pełna nadziei, bo poeta ma ważne zadanie – „zatrzymać odblask świata / w szkle rozbitej butelki” magicznym zaklęciem wartkiego strumienia, jakim jest język poetycki i wyobraźnia pomagająca pokonywać słabości ciała, a ducha nie tracić. Dzięki niej znów jelonek i pies biegną w górę przez nasze sny…

 

 

 -----------------------------------------------------------------------------------------------

Teresa Tomsia – poetka, eseistka, animatorka kultury. Mieszka w Poznaniu.