Erynie - Marek Krajewski
„Reklama dźwignią handlu” – to znane przysłowie sprawdziło się po raz kolejny, tym razem w przypadku produktu, którego intensywna promocja była jeszcze niedawno stosunkowo rzadkim zjawiskiem. Chodzi oczywiście o książkę, a konkretnie o „Erynie” Marka Krajewskiego. W pierwszej połowie 2010 roku okładka tej pozycji pojawiała się na plakatach, planszach ustawionych w księgarniach, a także w lokalnej i ogólnopolskiej prasie. Zupełnie niezwykłym zabiegiem były również bilbordy, z których przenikliwe spojrzenie domniemanej erynii przeszywało mijających ją czytelników. W opiniotwórczych stacjach radiowych czytano fragmenty tej powieści, a liczne „mądre głowy” zachęcały do jej lektury. I jak tu się oprzeć, i nie kupić?
Etos lewicy - Andrzej Mencwel
Jak lewica to od razu komunizm, PRL i Stalin. Albo względnie Kwaśniewski, ośmieszone SLD i ci okropni czerwoni. Bo innej historii nie znamy, albo nie chcemy znać. Na pewno jednak nikt nas o niej nie uczy i nie snuje opowieści o skompromitowanej idei czekającej na reinterpretację.
Mistrzyni burz - Waldemar Płudowski
Zawsze z wielką sympatią odnoszę się do autorów debiutujących, którym udaje się, najczęściej po niemałych trudach, wydać swoje pieszczone zapewne z wielką czułością dzieło i wystawić je na bezlitosną chłostę krytyków, od których kapryśnych wyroków tak często zależy liczba i entuzjazm przyszłych czytelników. Uważam, że wymaga to nielichej odwagi i pokory w podejściu do samego siebie, dlatego podziwiam tych, którzy są gotowi oddać to, co najbardziej intymne pod osąd innych- często niesprawiedliwy, nieprzemyślany, a co za tym idzie- krzywdzący.