Poemat o czasie przeżytym - Piotr Tenczyk

poemat o czasie przeżytym 2015

Autor recenzji: Piotr Goszczycki

Poemat o czasie dokonanym

Poemat nie jest modny wśród poetów. Jest to bowiem forma trudniejsza, ale i dla przeciętnego czytelnika szybko nużąca. Taki czytelnik już dawno polubił niezbyt wymagającą myślenia krótką sentencję bądź rymowane wierszyki. Tym razem Piotr Tenczyk wydając Poemat o czasie przeżytym celowo poszedł trudniejszą drogą, przestrzegając: właściwie wszystko, co chciałbym powiedzieć, wybrzmieć powinno jednym słowem, zabiliście. Wyjęliście z rzeki Wasze słowa. Wysiłek się opłacił, książka została wydana przez Zaułek Wydawniczy. Nie pierwszy raz spotykam się, że Autor napisał wstęp w swojej książce. Zazwyczaj jest to zachwalenie swojej twórczości, jakby ona była najcudowniejsza na świecie (sic!). Tenczyk po raz drugi przestrzega: Nie wierzę w poezję taką, jaką dziś widzę i napotykam w codziennej lekurze. Poezję, która odepchnęła od siebie pierwiastek najważniejszy - czytelników. Nie wierzę także, że to ludzie przestali czytać - przeciwnie - to poeci porzucili ludzi.


Po kilku wierszach, które możemy potraktować jako zapowiedź, Poemat o czasie przeżytym jest środkowym utworem w książce. To historia o czasach przedwojennych, pruskim pochodzeniu, relacjach pomiędzy dziadkiem, ojcem i synem. W relacjach tych jest próba odnalezienia się w czasach międzywojennych, wśród licznie prezentującej się rodziny. Czasy nie były łatwe, nie były przyjemne. Wydaje się, że ważniejszą rolę odgrywało samo umiejscowienie: germanistyczny Śląsk; zagarnięcie ziem ze strony wojowniczego Hitlera. Tenczyk stara się być łącznikiem pomiędzy swoim synem a swoim dziadkiem. Opowiada o całym czasie przeżytym, nie wspominając jednak nic o późnym PRL. Zresztą wspomnienie o Polsce Ludowej byłoby niestosowne, gdy na wielu fotografiach prezentują się pradziadkowie jako oficerowie wojska pruskiego, wermachtu i polskiej armii przedwojennej. Współautor Stowarzyszenia teatralnego Dom z Jaśkowic zastanawia się czy milczeć, czy dopowiadzieć i jak się w tej sytuacji zachować...

            więc może milczeć chociaż czy ja mogę oceniać

            chyba nie warto może nie warto nie jednak nie warto

            przypominać sobie słów nie swoich piosenek

            żeby opowiedzieć coś więcej

                                                   (Poemat o czasie przyżytym, III)


Naśladując wędrowca, barda Edwarda Stachurę, Piotr Tenczyk nadal szuka swojej drogi. Zastanawia się pisząc, nawet czasem używając dużej ilości słów do wyrażenia jednej sentencji. Autor w ten sposób chce uciec od banału. Nie wie, że tylko świadomość prawdy wyrażonej w najprostszy sposób, ocierającej się nawet o banał, jest przejawem prawdziwej tożsamości Autora bez potrzeby przymierzania masek:

            od dłuższego czasu staram się uciec od banału

            który wdziera się do mojego języka otacza próbując

            utrzymać patos porównań i wzniosłości której

            nie potrafię się pozbyć kiedy myślę zapisując

            słowo po słowie bez przecinków

                                               (Poemat o czasie przyżytym, X)


Poeci tacy jak Józef Baran, Adam Ziemianin czy chociażby z młodszego pokolenia Mariusz Jagiełło czy Arkadiusz Kiński już dawno nie starają się silić na oryginalną pisownię, znajdując w ten sposób właściwe wyrazy dla swoich emocji. Oprócz tytułowego poematu, tom kończy cykl: Taki nos został mi od uderzenia pięścią. To bokserska opowieść o ringu, gdzie wymienieni są tylko zagraniczni zawodowi bokserzy. Szkoda, że Tenczyk nie dostrzega rodzimych bokserów, którzy oprócz amatorskiego boksu zajmowali się literaturą. Kamieniem milowym jest tu już nieżyjący Jan Sobczyk, który oprócz boksu w młodości wydał kilka lat przed śmiercią poemat dedykowany Andrzejowi Gołocie: Jestem jak pies z metalu. (Wyd. Heliodor, Warszawa 2004). To właśnie słowa Tenczyka wiernie odzwierciedlają uczucie boksera:

            Więc patrzy na rękawice zawieszone na

            kołku w szatni kiedy wszyscy

            rozeszli się do domu

            więc słucha jak Fronczewski czyta słowa

            z Pisma Świętego na jego pogrzebie

            że słowo które stanie się ciałem

            jest najważniejsze

                                               (Sugar Ray Robinson kończy karierę)


Doskonałego podsumowania dokunuje Autor w Epilogu stwierdzając: Jestem Piotr a wokół mnie wasze głosy/ przez które będę się przedzierał całe życie/ jak przez mgłę jak przez szarej smugi cień/ aż to życie stanie się czasem przyżytym/. Tenczyk nic nie mówi o pozytywnych stronach wspomnień, o tym że z każdej podróży słownej przez cały czas zbiera się bagaż pozytywnych wrażeń. Intensywność, kolor i treść sentymentu pozostawiając już czytelnikom. Wówczas Poemat o czasie przyżytym jest lekturą nie tylko na jedną noc.

 

Piot Tenczyk, Poemat o czasie przeżytym, Wyd. Zaułek Wydawniczy, Szczecin 2015.