Uważaj na życzenia - Rafał Nowotny

uwazaj na zyczenia 2015

Autor recenzji: Tomasz Antosik

 

Upojna spowiedź

 

Utarło się uważać, ze mężczyźni nie potrafią mówić, pisać o miłości. Otóż potrafią, znakomicie zresztą. Tylko nie wszystko jest tak wprost przedstawione, unikają szermowania poszczególnymi słowami, hasłami. Nie wszystko w ich prozie krzyczy, ulega ekstatycznym uniesieniom…

 

Zabierałem się do tej książki z … wielką ochotą, bo mnie urzekł tytuł. Niby banał, ale „odpowiednie słowo” to klucz do zaciekawienia. Punkt dla autora, jak się okazało- stanowczo nieostatni.

 

Nasz bohater – napisałem nasz, wszak będziemy z nim obcować, przeżywać razem przez te kilkaset stron! – jest zaledwie udanym debiutantem obecnie ogarniętym przez niemoc twórczą. I gdy ta niemoc go wszechogarnia, kierując ku kolejnym udanym spotkaniom towarzyskim… jak to mawiają: przyjaciele pomagają żyć, przeszkadzają pracować? ;) Otóż tak, dokładnie jest i tutaj.

 

Bohater ma za sobą kolejne spotkanie. Przed nim ciężkie zadnie powrotu do domu. Przemóc się w swej bierności odczuwania, tego swoistego barowego letargu. I gdy w oparach nietaniego bynajmniej alkoholu poznaje Ją, wszystko nieuchronnie zaczyna się zmieniać, by zmierzać do punktu zwanego …miłość.

 

Wpierw Ona stwierdza, patrząc na niego: „bo o wiele łatwiej jest pozować na artystę, niż naprawdę nim zostać”. Pierwszy krok został uczyniony. Ku poznaniu, które poprzedzi wzajemna fascynacja…

 

Czy zawsze jesteśmy gotowi na miłość? Czy potrafimy ją stosownie zauważyć? Docenić? A może obawa przed jej przyjęciem, a raczej przed strachem potrafi wywołać irracjonalne reakcje?

 

Nic więcej rzec nie chcę i nie mogę tu zdradzić. Powiem tylko tyle: Rafał, masz świetne pióro! Potrafisz oddać kaca, niechęć do świata w sposób tak obrazowy, ze suchość w ustach pojawiała się u mnie w sposób co najmniej niemiły… A oddanie zarazem oddalania się od codzienności, bycia pochłoniętym przez alkohol i nie tylko stawia pytanie- czyżbyś i sam tak czerpał z tego świata podobne doznania nader chętnie pełnymi garściami? Czy jest to nieco autobiograficzna spowiedź?

 

Lubię filmy, gdzie pojawia się druga szansa, co pozwala na powtórzenie pewnych dążeń, ponowne ich próby. Czy to w „Dniu świstaka” czy w „Zakochanym bez pamięci”, gdzie możemy, a raczej nasz bohater może czegoś ponownie próbować czy doznawać. Ma ku temu szansę. Czy takowe działanie, usilne powtarzanie jest „obarczone” pełną gwarancją spełnienia? A może wcale nie zasługujemy na drugą szansę, ba - nawet na spełnienie? Może pisana jest nam klęska? Dlaczego takie minorowe tony obrał ten tekst? Lektura książki prędko to wyjaśni.

 

Pewne pytania pozostawmy lepiej tylko w sferze literackiej twórczości. Oby nikt z nas nie miał takiej drugiej szansy jak bohater książki. Zdradziłem coś? No to tylko powiem na koniec, przeczytajcie. Nie tylko faceci. O miłości, co jest nie tylko banałem, ale i poszukiwaniem.