Uciekaj, Tariko - Joanna Piotrowska
Autorka recenzji: Ewa Kowru
Kto krzywdzi nieszkodliwe osoby, czyste i niewinne, na takiego głupca spadnie zło niczym pył rzucony pod wiatr.
Budda Siakjamuni
O zniewoleniu, czarach i pyle rzuconym pod wiatr...
Piękna, utalentowana i wrażliwa pisarka, Joanna Piotrowska, w swojej najnowszej powieści zawiedzie nas ku wyspie Mauritius, do niewielkiego miasta, usytuowanego w południowo-wschodnim wybrzeżu o nazwie Mahebourg. To właśnie tam ulokuje całą akcję wydarzeń, a dokładnie w pośledniej dzielnicy tego miasta.
Bohaterów w tej powieści jest wielu, ale najważniejszymi z nich są dziesięcioletni chłopiec Adway, żyjący pod jarzmem ojczyma tyrana, oraz jego małpka Tariko, którą wykupił na pobliskim targowisku z rąk pijanego oprawcy, chroniąc ją tym samym przed niechybną śmiercią, a siebie skazując na ogromne kłopoty.
Zdesperowany chłopiec skrywa małpkę w domu, nadaje jej imię i dba o nią. Zwierzę, choć dzikie, okaleczone i nieufne, szybko rozpoznaje w swoim wybawcy przyjaciela. Matka w geście solidarności z synem, daje mu swój ostatni rodzinny klejnot, prosząc, by oddał go w ręce starej Franceski. Okazuje się, że handlarka widzi więcej niż zwykli śmiertelnicy, potrafi również przepowiadać przyszłość. Postanawia pomóc chłopcu. Dając mu trzy płócienne tajemnicze woreczki, wypełnione aromatami, każe położyć je pod poduszką swoją, matki oraz malutkiej siostry w celu ochrony przed złem. Odprawia też tajemnicze rytuały z serca Afryki, zwołując dobre duchy ku ochronie niewinnego dziecka.
Tymczasem okrutny ojciec odkrywa pieczołowicie skrywaną tajemnicę Adwaya, wyrywa małpkę z rąk przerażonego chłopca i wywozi ją do laboratoryjnego ośrodka, z którego co roku eksportuje się dziesięć tysięcy makaków. Los tych niewinnych stworzeń jest przeróżny, ale na końcu zawsze tragiczny: a to przeprowadza się na nich eksperymenty, a to posługuje się nimi w celach dalszego rozrodu czy też kupuje dla rozrywki.
Wieloma jeszcze koszmarnymi detalami informacyjnymi z udręczonego życia makaków obdarzy nas autorka Ernesta, brata delfinów. Czyni to oczywiście po to, by nie tyle zaspokoić naszą ciekawość poznawczą z życia tych bezbronnych zwierząt w rękach ich oprawców, a przede wszystkim, by wzbudzić w nas namysł i empatię. Obudzić gdzieś głęboko uśpioną wrażliwość i czujność wobec niezawinionych cierpień i śmierci naszych braci najmniejszych.
Za figurę lustra, będącego odpowiednikiem życia w niewoli Tariko, posłuży nam Adway, zniewolony, bity, gnębiony psychicznie i fizycznie przez ojczyma niewinny chłopiec. On i jego przyjaciel, by przeżyć, powinni zatem jak najszybciej uciec z niewoli.
Czy uda się małemu chłopcu wyzwolić z rąk tyrana, odnaleźć małpkę i przeżyć w tym koszmarnie bezkompromisowym i nieludzkim świecie? Zajrzyjcie do książki. Od siebie dodam, że czyta się ją szybko. Za szybko!