Moja córka komunistka - Agnieszka Wolny-Hamkało
Autorka recenzji: Irmina Kosmala
Opowieść o tym, co zżera duszę
Trzeba to już w pierwszych słowach uczciwie powiedzieć: ta książka nie jest dla wszystkich. Jednak jestem przekonana, że maniakom twórczości Agnieszki Wolny-Hamkało sprawi satysfakcję.
Bohaterkę opowieści, Annę, (roz)poznajemy na trzech etapach jej egzystencjalnego wzrostu. W pierwszej fazie jest larwą motyla - dziewczęciem uwieszonym konwencji niczym przydomowego trzepaka. Rodzice raczej nie uczestniczą w rozwoju dziecka. Matka porzuca rodzinę dla innych mężczyzn z północnego świata, a ojciec, mianujący córkę tytułowym przydomkiem, zabiera ją czasem na plan filmowy, zapoznaje z ciekawymi ludźmi, pozwala uczestniczyć w bankietach, ale stoi raczej z boku Anny, niczym cień.
Na kolejnym etapie życia - przepoczwarzania się – zbuntowana, paląca nałogowo nastolatka objawi się nam jako pankówa i outsiderka, uzurpatorka męskich serc i silnych przeżyć. Eksperymentująca z własnym i cudzym ciałem.
W końcu ostatnia faza wzrostu obnaży przed nami kobietę – antropolożkę jedzenia – zgłębiającą poprzez studia doktoranckie kulinarne (i nie tylko) rozkosze. Przy okazji pisania doktoratu wikła się w romans ze swym promotorem, Edwardem Banasiem (nota bene –gejem), cierpiącym na chorobę duchową znaną wszystkim starzejącym się artystom: nostalgię i poczucie wyobcowania. Poza pracą na uczelni, Edward reżyseruje spektakle teatralne i telewizyjne, przez co staje się sławny i rozpoznawalny. Szybko pokochał sławę, czyli mieszaninę „narcyzmu, autodestrukcji i infantylizmu”, jak lubił powtarzać. „Po przeczytaniu Wehikułu czasu Herberta Wellsa uznał, że w cieplarnianych warunkach człowiek traci na inteligencji. Zdegradowany postczłowiek, który po wyeliminowaniu chorób i niebezpieczeństw staje się zdziecinniałym ssakiem, przeraził go (…). Zrozumiał, że musi być ciągle w ruchu, dynamiczny jak świeża sperma pod mikroskopem” (s. 174). Potem dopadła go depresja. Kariera zatem stała się dla niego eskapizmem: rodzajem ucieczki przed życiem. „W pewnym sensie teatr był przeciwżyciem, jak każda sztuka” – usłyszymy.
Ciekawie oprowadzi nas po swoim- nie swoim życiu Agnieszka-Anna. Opowie o słynnym bohaterze Franza Kafki z najnośniejszej lektury szkolnej i jego „syndromie sztokholmskim”. Ale w sumie po co rzucać czytelnikom na pożarcie co lepsze kąski powieści? Niech sami tropią i trawią!
Obiecuję, że każdy znajdzie w książce Agnieszki swój ulubiony cytat. Ktoś pytał o mój? Proszę bardzo:
„Najsilniejsze wrażenie zrobiło na nim przedstawienie, w którym grała Irmina, dziewczynka z domu obok. Miała skręcone lokówką włosy i rzęsy tak długie, że rzucały na jej policzki ażurowy cień. Grała kobietę, która długo umierała w obronie swojego dziewictwa. To była pierwsza dziewczyna, którą rozpaczliwie chciał zerżnąć. Klęczał na zimnej posadzce i żarliwie się modlił, a jego fiut był twardy jak kościelna ławka” (171).
-----------------------------------------------------------
Agnieszka Wolny-Hamkało, Moja córka komunistka, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2018.