Krótka historia nikczemności - Irmina Kosmala
Autorka recenzji: Maria Akida
Skąd mogła wiedzieć, że to, co tam wyczyta, na zawsze odmieni jej świat.
Tego Ewa nie mogła przewidzieć, kiedy kierowała się ciekawością. Pisarka cierpiąca na brak weny weszła w posiadanie zapisków nieznanej jej kobiety w niezwyczajnych okolicznościach. Potrącona przez uciekinierkę w czerwonym płaszczu zdążyła zauważyć odruch wrzucania przez nią zawiniątka do kosza. Zaintrygowana wyjęła je. W środku znalazła teczkę, a w niej dziennik tajemniczej kobiety, którą nazwała Redmenką.
Tą sensacyjną sceną zaczęła się opowieść o dobrze znanym bohaterze ze Złudy.
Pierwszej powieści autorki, w której Apejron, tutaj okazuje się narzeczonym Ewy. To dlatego Dawid Jung napisał – ”Krótka historia nikczemności” otwiera więc opowieść o „Złudzie”, ale i zarazem ją dopełnia. Otwiera, bo jest swoistym prequelem opowiadającym o wydarzeniach sprzed „Złudy” i dopełnia, tłumacząc, a przede wszystkim odpowiadając na wszystkie pytania zaczynające się od – dlaczego?
Autorka posłużyła się w tym celu kilkoma gatunkami powieści.
Dzięki wątkowi sensacyjnemu nadała fabule dynamikę zdarzeń będących udziałem wielu bohaterów i opowiedzianych naprzemiennie z ich punktu widzenia. Dziennik Redmenki w znalezionej teczce odczytywany i komentowany przez Ewę tworzył opowieść psychologiczną ukazującą mroczną stronę depresji zapijanej alkoholem i osobowości zależnej. Całość składała się na thriller psychologiczny zatopiony w powieści obyczajowej, w której autorka tkała trudne, skomplikowane i dalekie od zdrowych relacje międzyludzkie. Ich powoli kreślony charakter miał pokazać katastrofalne skutki dla losów bohaterów, a w konsekwencji wpływ na wybory i decyzje determinujące jakość ich życia, a tym samym kierunek rozwoju akcji powieści.
Dla mnie ta powieść jawiła się również jako negatyw „Złudy”.
Opowieści konfesyjnej sławiącej miłość pomimo niespełnienia. Jej filozoficzny charakter przybrał z czasem apogeum przekonań o jej niepodważalnej wartości pomimo tragizmu położenia Apejrona. Miłość była również wbrew pozorom bohaterką najnowszej powieści autorki, chociaż transparentną. Jej odbiciem w lustrze próbującym odpowiedzieć na pytanie – co dzieje się, gdy miłości wśród ludzi zabraknie?
Kontrast między obiema powieściami pod każdym względem miał to ukazać.
W tym celu autorka musiała opuścić wysokie wyżyny rozważań filozoficznych, chociaż nie definitywnie, bo powoływała się na poglądy znanych filozofów i pisarzy. Porzucić sacrum na rzecz profanum. Wejść w błoto codzienności, w której unurzała bezkompromisowo wszystkich bohaterów, skazując na stan, o którym Redmenka napisała – Cierpię na brak, panie doktorze. Brak męża, syna, pracy, ojczyzny…, czy mam wymieniać dalej? Nie musiała, bo natychmiast nasuwał się kolejny i najważniejszy – brak miłości, która daje przeczucie istnienia, że będę kimś więcej niż dotąd. Bez której czuje się permanentny smutek duszy, że tu, w tej miejskiej przestrzeni, pośród tylu ludzkich oddechów, jest się tak bardzo samotnym.
Jest się wyspą.
Częścią archipelagu bez połączeń zniszczonych przez wirus nikczemności, nawet jeśli ta ostatnia w pierwotnym zamierzeniu miała znamiona szlachetności i dobrych intencji. Metaforą tego procesu zakażania wszystkich i wszystkiego była epidemia wirusa „Imitatio”, o którym rozprzestrzenianiu się alarmowała mejlowo Redmenkę jej przyjaciółka mieszkająca w „Pergamonii”. Jego nosicielem okazał się każdy bohater powieści, bo każdy z nich pozostawiał za sobą przeszłość, w której dokonywane wybory i podejmowane decyzje zarażały ich beznadziejną teraźniejszość.
Pełną cierpienia z braku miłości.
W tym wątku autorka powołała się na psychiatrę Viktora Frankla, który przezwyciężył osobiste doświadczenie cierpienia więźnia obozu koncentracyjnego poczuciem przepełniającej go miłości do swojej żony, o czym pisał w książce Człowiek w poszukiwaniu sensu. Po odzyskaniu wolności leczył ludzi z depresji, bo nie chciało im się żyć w sytym w dostatek świecie.
I w tym sensie była to powieść terapeutyczna.
Wskazująca współczesnemu człowiekowi priorytety i wartości wspierające realizację celu życia, który nigdy nie jest dany lub podarowany. Należy go odnaleźć samemu. To ten błąd popełnił Apejron wobec swojej narzeczonej, chcąc go jej dać, a co stało się nikczemnością, za którą poniósł konsekwencje opisane w „Złudzie”.
Cel należy odnaleźć samemu.
Ta opowieść może w tych poszukiwaniach wesprzeć odbiorcę samym faktem uświadomienia tego i zachętą wypowiadaną przez Redmenkę – szukaj, nie rezygnuj, bo miłość ma czasem postać nikczemności.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
------------------------------------------------------------------
Krótka historia nikczemności – Irmina Kosmala, Wydawca Zeszyty Poetyckie, 2024, 170 stron, seria Biblioteka Współczesnej Prozy, literatura piękna.
Na ostrzu książki - Czytam i opisuję, co dusza dyktuje (naostrzuksiazki.pl)