Nadzieja - J.M. Coetzee
Autorka recenzji: Irmina Kosmala
Nadzieja albo próba oswojenia nieobecności
No dobrze, a więc pytanie brzmi: czy życie wśród piękna czyni nas dobrymi?
J.M. Coetzee
Czy estetyka potrafi wpłynąć na etykę? Starożytni myśliciele wierzyli, że tak. Między pięknem a dobrem stawiali wręcz znak równości. To pewnie dlatego Sokrates miał w tych czasach przechlapane. Jak pamiętamy, urodą nie grzeszył. Lecz, jak wiadomo, kanon piękna zmienił się diametralnie od tamtych czasów. Dzisiejsza Wenus a ta z Willendorfu (paleolityczna) to dwie jakże różne istoty! Tymczasem dobro pozostaje na swoim miejscu.
Wspaniale, że współczesny pisarz zadaje nam filozoficzne pytania. Nie roztrząsa ich, a po Sokratejsku zaczepia. Z otwartym pytaniem: „A ty, co sądzisz?” pozostawi nas w zasadzie do końca niniejszej historii, na którą składa się zbiór ośmiu opowiadań. Każde z nich możemy traktować autonomicznie, ale jeśli tylko zechcemy wytężyć nieco umysł, zdamy sobie sprawę, że choć pisane były w różnym czasie (lata 2003-2019), powiązane zostały wspólną nicią.
W pierwszym opowiadaniu Pies dostrzegłam matkę bohatera, która skłócona z wiejską społecznością próbuje polubić się z lokalnymi zwierzętami. Jednak pies sąsiadów ujada, toczy pianę z pyska za każdym razem, gdy kobieta przejeżdża codziennie obok posesji, której strzeże. Bohaterka próbuje nawet interweniować w tej sprawie u właścicieli agresywnego zwierzęcia, lecz z ich strony spotyka się z podobnym zachowaniem (piana i ujadanie). Prawo synergii działa obłędnie. Nic się nie wskóra. Pora zmienić ulicę.
W Historii z kolei nie znajdziemy u bohaterki żadnych wyrzutów sumienia w związku z tym, że zdradza swojego męża. Kocha go, wraca do niego, ale potrzebuje zaspokoić w sobie pewien brak, niedosyt. „A ty, co sądzisz?” jest w tym przypadku bardzo podchwytliwe i warto przetestować odpowiedź indywidualnie.
W następnym opowiadaniu wkroczymy w przestrzeń starzenia się, powolnego osuwania się w niebyt i reakcji otoczenia, najbliższych, świata na tę (nie)ludzką przypadłość. „A ty, co sądzisz?”, do którego roku kobieta powinna się malować, farbować włosy, krzykliwie ubierać, zawracać sobą głowę światu? I kiedy następuje moment na to, aby uporządkować szpargały, sprzedać mieszkanie, rozdać książki i przenieść się do specjalistycznego ośrodka „last minute”?
Nadzieja noblisty mną wstrząsnęła. Matka, która nagrywa się synowi na automatyczną sekretarkę wiadomością: „Proszę, zadzwoń. Chcę porozmawiać o ustaleniach pogrzebowych”, wzbudza we mnie od początku ambiwalentne emocje. Z jednej strony drażni mnie jej surowe podejście do siebie i najbliższych; z drugiej podziwiam jej analityczny umysł, żywy intelekt. Jako zapomniana już przez świat pisarka, potrafi roztrząsać w swojej głowie różne filozoficzne kwestie, jak choćby relację Heideggera z Hannah Arendt. Sądzę, że nikt wcześniej nie pokusił się o tak niezwykłą interpretację tego związku, jak zrobił to na kartach tejże niewielkiej książki Coetzee.
Język artysty jest tak cudownie skondensowany, że później, gdy lektura już dawno za nami, łapiemy się na tym, że musimy rozcieńczyć go śliną i strawić po swojemu. Innymi słowy: nanieść swoje doświadczenie na czyjąś opowieść. Bywa, że chwila „porozumienia” będzie piękna, ale bywa, że niezwykle bolesna. Jak tu:
„Bo gdyby to był jedynie nastrój, toby się zmienił, jak to z nastrojami bywa. Wyszłoby słońce i moje usposobienie też by się usłoneczniło. Są jednak stany duszy głębsze niż nastroje. Na przykład nostalgie de la boue: to nie nastrój, lecz stan istnienia. Zadaję więc sobie pytanie: czy ta nostalgia opisywana przez nostalgie de la boue pochodzi z umysłu czy z mózgu? Ja twierdzę, że z mózgu. Z mózgu, który nie pochodzi z wieczności form, tylko z ziemi, z błota, z pierwotnej brei, do której wraz z postępowaniem swojego zużycia zaczyna tęsknić. To materialna tęsknota emanująca prosto z komórek. Pociąg ku śmierci, głębszy niż myśl".
------------------------------------------------------
J.M. Coetzee, Nadzieja, Wydawnictwo Znak, Kraków 2025.