Pamięci Lecha M. Jakóba
Kiedy pojawia się smutek, żałoba jest jak dryfowanie po morzu…
Roland Barthes
Odszedł nagle, 13 sierpnia 2021 r. Kilka dni wcześniej przesłał mi swoje uśmiechnięte zdjęcie ze szczecińskiego szpitala. Wypatrywałam następnej wiadomości od Niego, że wszystko dobrze, że już w domu, że chwyta za książkę lub – co lepiej – za pióro. On tymczasem wymknął się życiu.
Wiecznie w drodze, w poszukiwaniu nowych tematów do kolejnych książek. Takim Go pamiętam. Jeszcze tego lata miał wydać „Ćwiczenia z nieobecności”. Dziś ten tytuł nabiera zupełnie innego wymiaru.
Z Lechem M. Jakóbem poznaliśmy się dzięki naszej gnieźnieńskiej przyjaciółce, Hannie Kwaśniewskiej. To ona podarowała mi Jego „Drapieżców”, o których potem napisałam parę słów na portalu Kuźni Literackiej. Potem były następne książki, zbiory aforyzmów, fotoopowiadania spamiętujące Jego tak ukochane wyprawy jachtem w nieznane. „Kołobrzeski Posejdon” – przydomek, którym Go ochrzciłam, zawsze bawił Go i wzruszał.
Spotkaliśmy się raptem raz, przy okazji dziesięciolecia Kuźni Literackiej. Lech M. Jakób był wówczas gościem honorowym spotkania. Dzięki Niemu poznałam wiele porywających światów, recenzując przez dziesięć lat dla Jego pomorskiego portalu artystyczno-literackiego Latarnia Morska książki prozatorskie.
„Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku” – podsumowała Hania Kwaśniewska, gdy tydzień temu przekazałam jej tę tragiczną wiadomość.
Do zobaczenia, Le!
Irmina Kosmala
KASIA KUROCZKA WSPOMINA LECHA M. JAKÓBA
TERESA TOMSIA WSPOMNIENIE O LECHU M. JAKÓBIE
TERESA TOMSIA: DZIEŃ NAZNACZONY ODCHODZENIEM