Na wolności. Dziennik dla Adama - Agnieszka Osiecka
Autorka recenzji: Katarzyna Rakowska
Kiedy w czerwcu 1985 roku Agnieszka Osiecka dowiedziała się, że Adam Michnik został skazany na trzy lata więzienia, zaczęła prowadzić dla niego specjalny dziennik z zapiskami z wolności. Bruliony nie dotarły wówczas do adresata, ale po 23 latach zostały wydane pt. "Na wolności. Dziennik dla Adama".
Znali się słabo. Co zatem skłoniło Osiecką, cenioną autorkę piosenek, powieści i scenariuszy, do prowadzenia zapisków dla niemal nieznanego człowieka? Szacunek i podziw dla jego kategoryzmu moralnego i niezwykłej umiejętności etycznego wartościowania spraw, o których wspomina już na pierwszej stronie dziennika, pod datą 14 czerwca 1985 r. "Podobnie jak Pan Cogito, nie znosisz lepkiego smaku ugody" - napisze dalej, łącząc Adama Michnika z wielkim moralistą Zbigniewem Herbertem. Pisała z obawą, onieśmielona: "Znamy się tak mało (w sensie prywatnym), że chciałam w tym dzienniku uniknąć prywatnych wynurzeń. Ot, chciałam Ci opisać dzień po dniu, różne zdarzenia, bez komentarzy...". I przeczuciem, że jej dziennik nie sprosta wysokim wymaganiom adresata. "Przy zawyżonej poprzeczce wymagań może się on wydawać pamiętnikiem z niegodnego życia, cywilność jego - przesadna. A bezpolskość - czająca się bezczelnie po kątach" - zanotowała 3 sierpnia, w chwili zwątpienia, czy pisać zeszyty dalej.
Prowadzony przez pięć miesięcy dziennik to rodzaj autobiografii na tle PRL-u. Razem z poetką wędrujemy po Warszawie, zaglądamy do Podhalańskiej - spelunki przy ul. Francuskiej - gdzie ładna pijaczka kłóci się z niejakim Cyckiem. W spożywczym trafiamy na dostawę wyrobów czekoladopodobnych, które wywołują tęsknotę za prawdziwą czekoladą. Odpoczywamy w urokliwych mazurskich Krzyżach, wpadamy do Sopotu. Dowiadujemy się, że w latach 80. surfing był sportem modnym wśród zamożnych 40-latków. Doświadczamy szarości życia w Polsce Ludowej, bojkotujemy październikowe wybory. Ale ważniejszy jest wyłaniający się z kart dziennika pejzaż wewnętrzny autorki - dowód jej lektur, fascynacji i poglądów. Z charakterystycznym, na poły ironicznym dystansem pisze Osiecka krytycznie o Miłoszu (człowieku "nadętym jak balon", który nigdy nie zapomina, że nie jest na przykład Murzynem. Jakiś z innej gliny bycik") czy Kieślowskim (który jej zdaniem - unikając odważnych ocen - w filmie "Bez końca" sprowadził istotne wartości i pojęcia do wymiaru prywatnego swoich bohaterów). Zachwyca się spektaklem na podstawie wierszy Herberta, choć zauważa, że sam poeta traci radość i euforyczność, która powinna cechować życie, zwłaszcza w trudnych czasach. Ciekawy jest obraz współczesnej inteligencji, chwytającej się fizycznych metod zarobkowania, i światka artystycznego. Pojawia się tu Magda Umer w 9. miesiącu ciąży, Maryla Rodowicz, rozpoczynająca karierę Ewa Błaszczyk. A także Franciszek Starowieyski, Olga Lipińska nietrawiąca tezy Herberta: "Nie po toś przeżył, aby żyć, ale żeby dać świadectwo", Hanna Bakuła, która "uprawia styl inteligentnej kurwy", przenosząc na polski grunt "amerykański styl being in". I Daniel Olbrychski kupujący gitarę elektryczną synowi, który właśnie oblał klasę, wreszcie Marek Hłasko, do którego ciągnęły "chmary nieudaczników i półudaczników".
Książka została starannie wydana. Zdobią ją zdjęcia autorki (wśród nich jedno z Adamem Michnikiem) oraz fotografie stron z dziennika - niemal bez skreśleń, jakby pisane były w natchnieniu.
---------------------------------------
Agnieszka Osiecka, Na wolności. Dziennik dla Adama, Warszawa 2008.