Podróże z tej i nie z tej ziemi - Józef Baran
Podróże Poety.
Dokąd zmierza Józef Baran podróżując to tu, to tam? W prezentowanej prozie, pisanej na wzór dziennika pojawiają się pytania natury egzystencjalnej i metafizycznej, doskonale znane wszystkim podróżnikom- reporterom, jako uboczny skutek obserwacji obcych nieznanych im miejsc. Dzieje się to dzięki osobistej wrażliwości autora na los lokalnej społeczności, na uroki krajobrazu, ale także dzięki temu, że podróżując, poznajemy siebie samych, o czym pięknie pisze przywoływany przez Barana w jego książce Ryszard Kapuściński: „Na własnej skórze przekonałem się o mądrości Herodota, że poznajemy siebie, poznając innych. Gdy jechałem pierwszy raz do Afryki, w ogóle sobie nie zdawałem sprawy, że jestem biały, w ogóle nie zdawałem sobie sprawy z koloru skory”. Z takich prostych przewrotnych epifanii, wynikających z konfrontacji znanego z Nieznanym bywa utkana narracja najnowszej książki Józefa Barana „Podróży z tej i nie z tej ziemi” odkrywająca wiele ciekawych miejsc na naszej (małej, dużej) kuli ziemskiej. Strona po stronie, jakby niechcący, raz z humorem, raz na serio, innym razem jak przystało poecie- lirykowi metaforycznie, dzieli się on swoimi wrażeniami z podróży zapisanymi prozą a czasem wierszami.
Poeta w podróży opisuje miejsca dalekie – Singapur, Australię, islamską Afrykę, Obie Ameryki włącznie z Brazylią. Jest to co prawda wybór podróży z kilku ładnych lat, toteż rzeczą niezbędną było doprowadzenie wszystkich zapisów do jednego współczesnego mianownika. Ryszard Kapuściński napisał kiedyś o prozie Barana: „Ile z tych zapisków codzienności, tak własnych, autorskich dowiadujemy się o nas samych, o rzeczywistości, w której żyjemy, o naszej planecie!” Tak, każda podróż Barana, jest zarazem misją do zapisania. Jest pokazaniem bogatej polskiej kultury oraz poezji bardzo, bardzo daleko stąd. Czy to zadanie zostało prawidłowo spełnione? Chyba nie do końca, nie jest bowiem łatwo małą i dużą kulę ziemską opisać w jednej książce. Dla każdego WIELKI ŚWIAT ma zupełnie inny wymiar, inne są w nim zapisane zadania.
Kazimierz Orłoś w książce „Letnik z Mierzei” również miał zadanie do spełnienia. Na starość odnalazł listy z przed 50 laty adresowane przez młodą dziewczynę w ciąży. Postanawia odwiedzić ją w Mierzei Wiślanej. Przez dwa tygodnie rozwiązywał problem, spacerował przepełniony jesienią oraz wspomnieniami. Odkrywał swój mały i wielki świat, wraz ze wszystkimi możliwościami, których nigdy nie było dane mu doświadczyć. Ostatnia podróż w życiu Orłosia – najwięcej nauczyła go pokory w stosunku do życia. Józef Baran zapuszcza się nieco dalej – na drugi koniec świata. Czytając „Podróże z tej i nie z tej ziemi” dostrzeżemy, że autor nie wrzuca wszystkiego do jednego bagażu doświadczeń. Możemy na swój użytek wyodrębnić 3 nurty: refleksję nad kulturą, ludźmi i krajobrazami, spostrzeżenia na temat kondycji literatury na międzynarodowych spotkaniach poetów, zaś dopowiedzeniem tych wszystkich zagadnień są wiersze. Najnowszą książkę Józefa Barana można nazwać białą kartką – czekającą na zapisanie. Tak, aby czytelnik miał możliwość dopisania swoich uwag
i fascynacji danym miejscem (o ile je odwiedził). W taki sposób w „Fabula rasa” podszedł do literatury Edward Stachura. Sted – podróżując m. in. do Ameryki, starał się odkryć siebie oraz Polskę poprzez tą odległość. Zauważał i opisywał nie drogę, ale ludzi w drodze KU.
Józef Baran pisze: „Wciąż w pogoni, w wędrówce. Gromady, watahy ludzi na dworcach, na lotniskach, przemieszczające się z miejsca na miejsce, z państwa do państwa, z kontynentu na kontynentu. Cały świat w ruchu, w wirówce, w mikserze – skoro szczęście jest właśnie tam, gdzie nas nie ma.” Skoro szczęście jest tam, gdzie nas nie ma – można – do tego miejsca dotrzeć. Bezdroża, bezkresy przemierzyć pieszo, przejechać tysiące mil samochodem, kontynent przefrunąć samolotem. Być może do szczęścia – którego czasem natrętnie się szuka – łatwiej będzie przepłynąć promem (pasażerowie Tytanica w 1914 roku płynęli do nowego szczęśliwego życia, do Ameryki). Albo na przykład w 1948 roku wsiąść do pociągu Orient Express, który kursował na trasie Warszawa Główna – Paryż. Odległość 2030 km pokonywało się w niemalże 2 doby. Jak szczęśliwi byli Ci ludzie, dotarłszy do Paryża? Ilu nowych znajomości zostało zawartych? O tych środkach lokomocji nasz współczesny autor nie wspomina. Sądzę, że dzisiejsze osiągane prędkości mogą nie mieć niż wspólnego z szybszym osiągnięciem szczęścia. Chcemy przedostać się na drugi koniec świata coraz prędzej, bo liczy się tu i teraz. Czy zauważamy drugiego człowieka siedzącego w przedziale obok? Nie, ponieważ – każdy – zapatrzony jest w cel, do którego musi dotrzeć. Józef Baran – tylko wspomina – jacy ludzie obok niego lecieli.
Być może w Polsce trwa moda na oddalenie się pisarzy od kraju. Do Ryszarda Kapuścińskiego i Beaty Pawlikowski ostatnio dołączył Andrzej Stasiuk. W „Dzienniku pisanym później” pisze: „Jakbym uciekał przez własnym krajem, jednocześnie poszukując jego wersji hard.”, i dodaje: „Ty nam złego przenigdy nie uczynisz, jak matka nie uczyni złego dziecku swemu. Amen.”
Czy zatem „Podróże z tej i nie z tej ziemi” stanowią dowód na to, że warto podróżować? Nie. Chyba nie to jest głównym celem tych podróżnych impresji. Józef Baran notując wrażenia z podróży skupia się na pięknie poezji i nad tym dokąd ono prowadzi. Mówiono wszak, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. W przypadku tej książki – wszystkie drogi poetyki prowadzą do drugiego człowieka. Tak, aby przez wrażliwość, empatię znaleźć TO szczęście u drugiego człowieka. To jest puenta prozy Józefa Barana, punkt na ziemi, którego nie widać, którego nie słychać, którego się nie przeczyta. Szczęście można tylko przeczuć.
Miejmy nadzieję, że Józef Baran – będzie siebie i nas jeszcze uszczęśliwiał poprzez książkę.
Piotr Goszczycki