Milczenie morza - Vercors
Autorka recenzji: Irmina Kosmala
Opowieść o walce Doczesności z Duchem
„Milczenie morza” – to jedno z opowiadań Jeana Brullera, francuskiego pisarza i ilustratora, który podczas okupacji hitlerowskiej, w 1942 publikował swe utwory pod pseudonimem „Vercors”.
Przed nami dramat rozpisany na trzy postaci, które tajemniczą nicią czarnego przeznaczenia zostają postawione samym sobie na półroczny okres „próby charakterów”.
Mir domowy pewnej francuskiej rodziny, a dokładnie wuja i jego siostrzenicy, nie tyle burzy, co zakłóca, przybywający podczas okupacji hitlerowskiej, niemiecki oficer. Werner von Ebrennac – z wykształcenia muzyk – poszukuje w niemieckiej armii zbawczej mocy. Łudzi się, że Wielki Wódz dzięki wojnie i okupacji Francji uczyni złe czasy lepszymi. Co wieczór schodzi do wspólnej biesiadniczej izby, by ułagodzić złe nastroje domowników, spowodowane jego niespodziewanym wtargnięciem: poczucie osaczenia i grozy. Z entuzjazmem rozprawia więc na temat kulturalnych dokonań dwóch wielkich mocarstw: Niemiec i Francji. Długo i ciekawie snuje swój monolog dotyczący literatury: Gdy myśli się „Anglicy” – rozpocznie swą literacką dywagację – „zaraz się myśli Szekspir. Włosi: Dante. Hiszpania: Cervantes. A jeśli się powie: - Francja? – Kto się wtedy ukazuje? Moliere, Racine? Hugo? Voltaire? Rabelais? Czy kto inny? Tłoczą się jak tłum przy wejściu do teatru, nie wiadomo, kogo wpuścić pierwszego”. Te i inne rozprawy Niemca spotykają się jednak ze strony obojga domowników z wielkim milczeniem. Od starca i młodej dziewczyny wionie bowiem zimną ciszą; ciszą symboliczną, bo objawiającą swój bunt wobec zbezczeszczenia miejsca ich sakralnej przestrzeni.
W opozycji wiekowej tej niezwykłej pary buntowników: starości, dojrzałości i wiedzy z młodością, wstydem i niewinnością rozpoznajemy figurę Francji, która bez względu na dojrzałość jej obywateli, jest w stanie zamanifestować swoją niezgodę na wtargnięcie i próbę zawłaszczenia przez obcego.
Godnym odnotowania jest, iż owo „milczenie morza” nie jest milczeniem biernym, poddającym się, znamionującym pokonanie czy niemoc. Milczenie Vercorsa jest buntem. Z butą i śmiałością wymierza on bowiem policzek niemieckiemu agresorowi. Milczenie Vercorsa stanowi również pogardliwą odmowę podjęcia dialogu kultury, czyli tym, co wysokie, z barbarzyństwem, chaosem i zagładą.
Co ciekawe, milczenie, a zatem opór bohaterów, nie wpływa rozjuszająco na zachowanie okupanta. Przeciwnie. Wyraża on uznanie dla ludzi o szlachetnych sercach, którzy w ten symboliczny sposób demonstrują swój sprzeciw wobec zaistniałej sytuacji. „- Jestem szczęśliwy, że znalazłem tutaj czcigodnego starego pana. I milczącą pannę. – powie – Trzeba będzie pokonać milczenie Francji. To mnie nęci”.
Wernera nie tylko n ę c i owo milczenie „Francji”. Kobieta-posąg, spuszczająca wzrok na widok niemieckiego oficera, stanie się dla niego muzą, inspiracją, dążeniem do zjednoczenia dwóch tak różnych światów. To, że Werner czci te same wartości, co narrator opowieści i jego siostrzenica, pogłębia jedynie rozdarcie bohaterów i dramat opowieści. Wzajemne przyciąganie i symbioza ducha Francji i Niemiec zostaną sprofanowane przez przemoc i zagładę.
Piękny język, drobiazgowe opisy, ciekawa problematyka – choćby to powinno dać nam powód, by na chwilę wniknąć niezwykły w świat Vercorsa.