Być kobietą na Śląsku - Katarzyna Bereta

Gramatyka polska przypisała Śląskowi rodzaj męski, w rzeczywistości przejawia on jednak o wiele więcej cech kobiecych. Jest kapryśny, gdy ukrywa skarby jak w legendzie o Szarleju, co zalał pokłady srebra w Bytomiu. Nieobliczalny, gdy jednym tąpnięciem zabiera matkom, żonom i córkom ukochanych synów, mężów i ojców. Mroczny, gdy rozkłada na niebie czarny trójkąt, pod którym powinna panować jedynie śmierć. Zmienny, gdy tuż za szerokimi łąkami Opolszczyzny zamyka krajobraz ramą z cegły familoków, by dalej zaskoczyć urozmaiconą przestrzenią Beskidu. Opiekuńczy i troskliwy, gdy daje pracę i chleb „na ziemi i pod ziemią”. Śląsk o wiele bardziej jest więc kobietą, Silesią. Nawet przemysłowe symbole regionu − kopalnia i huta − są rodzaju żeńskiego, choć ich wnętrza zaludniają głównie mężczyźni. Jak to zatem jest być kobietą na Śląsku?

Czytaj więcej...

Artyści - Katarzyna Wesołowska-Waszkowska

Podczas rozmów o sztuce, ona sama często jest przedmiotem. Kusi oglądanie przysłowiowego szczytu góry lodowej, teoretyzowanie zjawiska „czubka” dokonywane z bezpiecznej odległości, utworzonej w relacji między dziełem i podmiotem. Artyści natomiast pozostawieni w chwilowym spokoju, eksplorują głębiny rzeczywistości wchłaniającej także oglądaczy, czy tego chcą, czy nie.

Czytaj więcej...

Walentynkowy esej o miłości księdza prof. Antoniego Siemianowskiego

KRAJOBRAZ UCZUĆ KOBIET I MĘŻCZYZN W PRZEKROJU HISTORYCZNYM
(Omówienie książki Jerzego Besali Miłość i strach)

Czytaj więcej...

„Nie/Boska” po gnieźnieńsku (czyli dekonstrukcja krzyża)

 

Za co kochamy aktorów? Za to, że są. Za co kochamy aktorów teatralnych? Za to, że są blisko, niemal w zasięgu ręki, że są żywą, nieustannie odradzająca się materią sztuki scenicznej. A za co kochamy aktorów teatralnych z miasta średniej wielkości? Za to, że co jakiś czas pod ręką świetnego realizatora potrafią stworzyć widowisko, którego – jak mniemam – nie powstydziłyby się sceny powszechnie w kraju znane i cenione. Do tej grupy widowisk można chyba bez większego ryzyka zaliczyć „Nie/Boską komedię. Rzecz o krzyżu”, spektakl – według Zygmunta Krasińskiego – napisany i wyreżyserowany przez Piotra Kruszczyńskiego dla gnieźnieńskiego Teatru im. A. Fredry. Użyłem tutaj określenia „napisany” w pełni świadomie, ponieważ Piotr Kruszczyński – opracowując tekst „Nie-Boskiej komedii” na potrzeby półtoragodzinnego spektaklu, stworzył niemal nową jakość. Przede wszystkim skrócił oryginał (niemożliwy w zasadzie do wystawienia na tradycyjnej scenie w wersji autorskiej), uwspółcześnił i wrzucił w aktualne polskie konteksty kulturowe oraz polityczne. O ile pierwsza część gnieźnieńskiej premiery (odpowiadająca dwóm pierwszym częściom dramatu Krasińskiego) pozostaje – jako „dramat rodzinny” – w kręgu zagadnień aktualnych zawsze i wszędzie, o tyle część druga, patriotyczno-historiozoficzna, niemal wprost wpisuje się w polskie tu i teraz (nie tracąc przy tym uniwersalistycznego przesłania), a przynajmniej tak jest odczytywana przez sporą część (jeżeli nie większość) publiczności.

 

 

Czytaj więcej...

Forma literatury w trasach i dworcach kolejowych - Piotr Goszczycki

Likwidacja jakiejkolwiek linii kolejowej to tragedia dla regionu i jej mieszkańców. Odbudowa jakiekolwiek linii, czy dworca, to ogromny sukces. A co do tego ma literatura?

Czytaj więcej...

Wielotwarzowość książki - Iza Budzyńska

- Wprowadzenie do happeningu-wystawy zorganizowanego przez Klub Dyskusji o Książce przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gnieźnie i Stowarzyszenie Konfraternia Teatralna 21 maja 2010r.

Czytaj więcej...